Był taki wyścig – GP San Marino 2005

GP San Marino miało już w swojej historii kilka pamiętnych wydarzeń. Tor Imola, który gościł w 2005 roku kierowców Formuły 1 zapisał się w tych dziejach przez walkę jaką stoczyli między sobą Michael Schumacher i młody Fernando Alonso.

2005 rok. Nowe przepisy, które spowodowały problemy dla Ferrari, ale pomogły innym ekipom i Fernando Alonso – młody Hiszpan, który nieoczekiwanie wyrastał na jednego z kandydatów do zdobycia tytułu mistrzowskiego.

Dlaczego GP San Marino?

Od 2020 roku wyścig na torze Imola rozgrywany jest jako GP Emilii-Romanii. Jest to związane z faktem, że główne GP Włoch odbywa się na Monzy. „Świątynia prędkości” nosi tę nazwę nieprzerwanie od 1980 roku, kiedy przestano eksperymentować z nazwami innych wyścigów F1 we Włoszech. Gdy w roku 1981, Imola została włączona do kalendarza F1, trzeba było nadać nazwę inną jednak niż GP Włoch. Tak zrodził się pomysł, aby ten weekend nazwać jako GP San Marino odbywający się od 1981 do 2006 roku.

Oprócz wykorzystania flagi San Marino, wyścig odbywał się na takich samych zasadach jak inne. Ciekawostką natomiast jest to, że Imola ma niewiele wspólnego z San Marino. Obiekt ten leży około 100 kilometrów na północny zachód od tego kraju, który teoretycznie był gospodarzem wyścigu.

Mimo tej nazwy, nie mającej za wiele wspólnego z torem, wydarzeń, które działy się na tym obiekcie było sporo, a GP San Marino 2005 jest do takiego właśnie zaliczane.

Nowe zasady

Sezon 2005 w Formule 1 był pełen emocji, ponieważ po latach dominacji Ferrari, inne zespoły zaczęły odgrywać większą rolę. Włoska ekipa, reprezentowana przez Michaela Schumachera oraz Rubensa Barrichello, napotkała niespodziewane problemy. Na początku nic nie zapowiadało końca ich zwycięskiej serii. Wszystko zmieniły jednak nowe przepisy wprowadzone na sezon 2005. Kierowcy musieli kwalifikować się i pokonać dystans całego wyścigu na tym samym komplecie opon.

Taka zmiana, miała za zadanie ułatwić kontrolowanie rozwoju technologicznego i prędkości samochodów. Ferrari przez lata korzystało z bliskiej współpracy z marką Bridgestone, co dawało im pełny dostęp do informacji o oponach. To pomagało w realizacji strategicznych planów Rossa Browna dla Schumachera. Kierowca Ferrari nie musiał ograniczać swojego potencjału między pit stopami. Nowe przepisy natomiast to zmieniły i pomogły wtedy firmie Michelin. Francuska firma miała lepszą żywotność na swoich oponach co skutkowało przewagą nad Bridgestonem w trakcie wyścigów. W ten sposób nadeszła nowa era, która przerwała dominację Ferrari.

Faworyci do tytuły mistrzowskiego

Przez zmiany z oponami, Ferrari miała na tyle poważne problemy, że Michael Schumacher nie mógł myśleć o walce o najważniejsze laury. Faworytem do wygrania wyścigu na torze Imola miał być Kimi Raikkonen jeżdżący w tamtym czasie dla zespołu McLaren. Iceman już od pierwszej rundy wyrósł na kandydata do zdobycia tytuły mistrzowskiego. Jednak przez problemy Ferrari do walki o ten cel dołączył młody Hiszpan z zespołu Renault, Fernando Alonso.

Francuski zespół od pierwszej rundy wyglądał konkurencyjnie. Giancarlo Fisichella wygrał inauguracyjny wyścig w Australii, startując z pole position, a Alonso dopełnił podium, kończąc na trzecim miejscu. Hiszpan w kolejnych rundach, zdobył pole position zarówno w Malezji, jak i w Bahrajnie, co ostatecznie zaowocowało wygraniem obu wyścigów.

Kwalifikacje

Początek weekendu na Imoli zapowiadał, że Ferrari w końcu może pokaże się z dobrej strony. Ten tor miał im sprzyjać i to było widać już podczas treningów, a dokładnie w trzecim, gdzie najszybszy czas zanotował nie kto inny jak Michael Schumacher. Następnie nadszedł czas na kwalifikacje, które w tamtym okresie były rozgrywane w dwa dni.

Pierwsza część odbywała się w sobotę po południu, a druga część w niedzielę rano. Dlaczego tak było? Spowodowane to było tym, iż zatankowanie pojazdu na kwalifikacje niedzielne miało być również na wyścig. Podczas sobotnich kwalifikacji, Niemiec z Ferrari zajął bardzo wysokie 3. miejsce. Druga część, rozgrywana w niedzielę, nie wypadła już najlepiej. Schumacher wypadł z toru i stracił cenne sekundy. Tym samym stracił bardzo dobrą pozycję na starcie, ponieważ przez błąd musiał on ruszać dopiero z czternastego pola. 

Tym razem Pole Position przypadło nie kierowcom Renault, a Kimiemu Raikkonenowi. Wszystko było spowodowane poprawkami McLarena, które diametralnie zmieniły tempo na jednym okrążeniu. Wydawać się mogło, że Fin wraca do gry po słabym rozpoczęciu sezonu. Jednak Renault miało inny plan na ten weekend.

Ciche Renault

Osoby, które skupiały się na zespole Renault, podczas tego weekendu, mogły zauważyć, że Fernando Alonso nie był zbyt często widywany w sesjach treningowych. Stał za tym konkretny powód. Jednostka napędowa Hiszpana ucierpiała podczas upalnego wyścigu o GP Bahrajnu. W tamtym okresie wyścigi na torze Sakhir odbywały się w trakcie dnia i nikt nie myślał wtedy o nocnych zawodach. Temperatury podczas wyścigu były niebotycznie wysokie, a to szkodziło silnikom Renault. Jedynym rozwiązaniem, aby przetrwać weekend na Imoli bez kary, Alonso musiał minimalizować przejazdy i unikać optymalnych ustawień podczas treningów.

Sytuację wyjaśniał ówczesny dyrektor techniczny zespołu, Pat Symonds.

Silnik Fernando został uszkodzony w Bahrajnie, więc Imola musiała nam sprawić problemy. W treningach nie przejechaliśmy wielu okrążeń. Oczywiście miało to wpływ na nasze czasy, ale nie tak duży, jak mogłoby się wydawać. W kwalifikacjach Fernando zrobił dopiero jedenaste okrążenie w ten weekend. Jak więc obliczyć ile mogliśmy jeszcze zyskać? Ewidentnie nie podeszliśmy do tego weekendu wyścigowego w ten sposób, w jaki robimy to zazwyczaj.

Renault musiało celowo pojechać słabiej aby ich bolid przetrwał. McLaren poczuł natomiast, że jest to ich szansa i podczas kwalifikacji wycisnęli z bolidu wszystko co mieli.

Wyścig

Start

Nadszedł ten dzień, wyczekiwany przez wszystkich. Niedzielne GP San Marino. Początek przebiegł po myśli McLarena. Kimi nie pozwolił nikomu się wyprzedzić i już od samego początku zaczął budować swoją przewagę nad kolejnymi kierowcami jadącymi za nim. Jego radość jak i całego zespołu nie trwała zbyt długo. Na dziewiątym okrążeniu w bolidzie Icemana doszło do awarii wału napędowego, co skutkowało zakończeniem przedwcześnie wyścigu. Gdyby nie ten problem, Fin nie miałby żadnego problemu aby zwyciężyć, ponieważ jego tempo w porównaniu do reszty stawki wyglądało fenomenalnie.

Dalszy rozwój sytuacji

Po odpadnięciu przez Raikkonena, na prowadzenie wskoczył Fernando Alonso, który startował z drugiej pozycji do wyścigu. Na pierwszym miejscu, jechał do dwudziestego trzeciego okrążenia, gdy musiał zjechać po paliwo. Na prowadzeniu mogliśmy wtedy, przez krótki okres, oglądać Jensona Buttona z zespołu BAR Honda. Brytyjczyk prowadził dopóki sam nie zjechał boksu.

W trakcie gdy Schumacher miał nie liczyć się w walce, ten pomału od samego początku zaczął pomału zyskiwać pozycje. Ferrari pozwoliło mu wykorzystać bolid w 100%, więc ten prezentował mocne tempo. Niemiec przez większość czasu miał czysty tor, co pozwoliło mu kręcić dobre czasy okrążeń, a to skutkowało szybkim zbliżeniem się do czołówki, jeszcze przed pierwszym zjazdem Alonso do alei serwisowej.

Ferrari w idealnym momencie ściągnęło Schumachera do boksu. Dodatkowo pomógł mu Jarno Trulli – mistrz jednego okrążenia, który był znany ze wspaniałej jazdy w kwalifikacjach i znakomitej obrony podczas wyścigu. Na torze Imola wyprzedzanie nie należy do najłatwiejszych i gdy Włoch dzięki dobrym kwalifikacjom startował z wysokiej pozycji, powstrzymywał większość stawki w trakcie wyścigu i nikt nie mógł go wyprzedzić. To pozwoliło aby kierowca Ferrari wyjechał z alei serwisowej na trzeciej pozycji. Przed sobą miał tylko Jensona Buttona i Fernando Alonso.

Walka, na którą wszyscy patrzyli

Schumacher z okrążenia na okrążenie jechał coraz lepiej, co pozwoliło w bardzo szybkim okresie zbliżyć się do Buttona. Na czterdziestym drugim okrążeniu Alonso został poproszony o wcześniejszy zjazd do alei serwisowej. To skutkowało spadnięciem na trzecią pozycję. Pięć okrążeń później, Schumacher wyprzedził Buttona, który był prowizorycznym liderem. Chwilę po tym, Niemiecki kierowca zjechał do swoich mechaników, po którym wrócił na tor tuż za Alonso. Od tego momentu stało się jasne, że ostatnie dwanaście okrążeń będzie otwartą rywalizacją pomiędzy Renault a Ferrari o zwycięstwo.

Ostatnie okrążenia

Fernando Alonso utrzymywał się z przodu. Jednak Hiszpan wiedział, że jego rywal ma lepsze tempo. Kierowca Renault musiał manipulować swoim silnikiem, aby wytrzymał do końca zawodów. Schumacher natomiast się nie poddawał, wrzucił wyższy bieg i jeszcze bardziej napierał przeciwnika, tym bardziej, że opony grały na jego korzyść. 23-letni Hiszpan nie dał się jednak wyprzedzić, genialnie zarządzał oponami i potrafił w kluczowych momentach zyskać cenne sekundy przewagi. Widać było bowiem, że jego bolid lepiej radzi sobie na krętej nitce toru Imola.

Walka trwała do ostatnich metrów i nikt nie wiedział kto ostatecznie wyjdzie zwycięsko, ponieważ przewaga Hiszpana nad Niemcem, po przekroczeniu linii mety, wyniosła zaledwie 0,2 sekundy przewagi. Tak o to zobaczyliśmy młodego chłopaka, który pokazał, że ma ogromny talent i nie straszny jest mu nawet 7-krotny mistrz świata w Ferrari. Pałeczka mistrzowska została przekazana, ponieważ Fernando Alonso został później dwukrotnym mistrzem świata. Szczegółowe wyniki wyścigu znajdziecie TUTAJ.

Alonso i Schumacher podczas GP San Marino 2005
Fot. X

Reakcje Schumachera i Alonso na GP San Marino 2005

Po zakończonym sezonie Schumacher jak i Alonso wciąż wspominali ten ekscytujący wyścig o GP San Marino. Niemiec podkreślił, że był to jeden z tych wyścigów, który sprawił mu najwięcej radości.

Przede wszystkim był to wspaniały wyścig Fernando. Podobnie jak na przestrzeni całego sezonu, był bardzo mocny mentalnie. Jedyne, co mogłem zrobić, kiedy w końcu znalazłem się za nim, to po prostu dać z siebie wszystko i mieć nadzieję, że zrobi jakiś drobny błąd. Nie wyświadczył mi tej przysługi, nie okazał żadnej słabości. Nie mniej jednak to była świetna zabawa i rywalizacja. Jestem pewien, że on też tak to postrzega. Dla Ferrari Imola była najlepszym momentem tego dziwnego sezonu. Byliśmy przekonani, że przy tak długim sezonie i ciężkiej pracy możemy znaleźć źródło naszego problemu z przyczepnością. Imola wydawała się być wtedy nowym otwarciem dla zespołu.

Wyścig na Imoli wg. wielu był najlepszym wyścigiem w tamtym sezonie, a sam Fernando również nie krył zadowolenia, po wspaniałym sezonie.

W San Marino wszystko działało na korzyść Ferrari. To nie jest normalne, że jeden samochód jest tak szybki w porównaniu z całą stawką, nie tylko z nami. Wyścig na Imoli był jednym z najlepszych w tych mistrzostwach. Mieliśmy bardzo wyrównany pojedynek do mety między dwoma samochodami. Spotkały mnie problemy zarówno z oponami, jak i silnikiem, więc pod koniec wyścigu jechałem dość wolno, a Michael i tak mnie nie wyprzedził. Byłem więc bardzo zadowolony i optymistycznie nastawiony na resztę sezonu z powodu tego wyniku.

Fot. X/F1 FanKlub

Podobne wpisy