Gdzie dwóch się bije, tam Russell korzysta! Zawód Red Bulla na domowym GP Austrii 2024. [PODSUMOWANIE]

Gdy Max Verstappen i Lando Norris zajęli pierwsze pola startowe do niedzielnego wyścigu, wszyscy spodziewali się kolejnego w tym roku starcia między Holendrem a Brytyjczykiem. Emocje studziła przewaga 0,4 sekundy na pojedynczym okrążeniu, jaką kierowca Red Bulla uzyskał nad drugim najlepszym czasem sobotnich kwalifikacji. Jednak rozstrzygnięcie rywalizacji na położonym w Styrii torze Red Bull Ring, okazało się jednym z najbardziej zaskakujących zwrotów akcji sezonu 2024.

W niedzielne popołudnie, w padoku w Austrii, w powietrzu ewidentnie coś wisiało. Norris chciał odegrać się na Verstappenie za kilka ostatnich starć, w tym za przegrany pojedynek w sobotnim sprincie, natomiast Max i cały zespół Red Bull Racing liczyli na perfekcyjny weekend przed własną publicznością. Dzięki temu, dostaliśmy niezwykle emocjonujący finisz wyścigu i rywalizację pełną zaskoczeń oraz walki koło w koło. Podsumowanie niedzielnych zmagań kierowców Formuły 1 znajdziecie poniżej.

Zacięta obrona Verstappena przed Norrisem pozbawiła obu kierowców szans na zwycięstwo. Russell triumfuje!

Przez kilkadziesiąt pierwszych okrążeń Grand Prix Austrii, fani Formuły 1 mogli poczuć déjà vu związane z sezonem 2023, ponieważ Max Verstappen, po świetnym starcie zaczął „po staremu” odjeżdżać Lando Norrisowi. Jednak około 45. okrążenia holenderski kierowca zaczął narzekać na pracę opon, która przekładała się na znacznie gorsze tempo i przyczepność. Gdy Verstappen zjechał do alei serwisowej po ostatni komplet ogumienia, jego sytuacja dramatycznie się pogorszyła. Red Bull był wprawdzie w posiadaniu drugiego kompletu opon twardych, jednak nie sprawdzały się one zgodnie z oczekiwaniami, więc postanowili spróbować dokończyć wyścig na używanej pośredniej mieszance. Postój trwał wyjątkowo długo jak na standardy Red Bulla (6,5 s.), gdyż mechanicy mieli problem z odkręceniem nakrętki przy lewym tylnym kole.

Sekundy, które uciekły Maxowi, były mu w tamtym momencie wyjątkowo potrzebne, bo tempo McLarena, który zjechał do alei serwisowej na tym samym okrążeniu, prezentowało się świetnie a Norris znalazł się zaledwie 3 sekundy za kierowcą Red Bulla. Dodatkowo, Verstappen na okrążeniu 52. przyblokował koła w czwartym zakręcie, co zniwelowało stratę Norrisa do nieco ponad półtorej sekundy. Chwilę później Brytyjczyk był już w zasięgu DRS co rozpoczęło na dobre pojedynek zawodników.

Lando Norris kilkukrotnie atakował trzykrotnego mistrza świata w zakręcie numer 3., lecz Holender skutecznie, choć nie zawsze czysto, odpowiadał na jego manewry. Goniąc Verstappena, kierowca McLarena wyjechał jednak poza limity toru zbyt wiele razy, co nie umknęło uwadze sędziów i rozpoczęło dochodzenie w tej sprawie. Kwestią czasu było zatem otrzymanie 5-sekundowej kary dla Brytyjczyka.

Okrążenie 64. okazało się punktem kulminacyjnym wyścigu. Verstappen nie został poinformowany przez zespół o wiszącej nad Norrisem karze i zaciekle bronił się przed nim, w celu utrzymania pozycji na torze. Gdy zatem kierowca McLarena zaatakował go po zewnętrznej, Verstappen postanowił go zamknąć. W ten sposób doszło do kontaktu dwójki kierowców w efekcie którego Norris przebił oponę, natomiast u Verstappena spadła ona z felgi. Wyjeżdżając z zakrętu, bolid McLarena zahaczył dodatkowo przednim skrzydłem o bolid Red Bulla, po czym został wypchnięty na trawę przez Holendra.

Verstappenowi udało się wrócić do rywalizacji po nieplanowanej zmianie opon, natomiast Norris zakończył wyścig po zjeździe do alei serwisowej. Holender dostał 10-sekundową karę, która w praktyce nie zmieniła znacząco jego sytuacji, ponieważ dojechał na miejscu piątym z przewagą ponad 15 sekund nad miejscem szóstym.

Tym sposobem, zaledwie siedem okrążeń przed końcem, liderem wyścigu został George Russell, który na konferencji przyznał, że słysząc w radiu rozemocjonowanego szefa zespołu Toto Wolffa, informującego go, że jest w stanie wygrać to GP, niemal stracił kontrolę nad bolidem. Kierowca Mercedesa dojechał jednak na prowadzeniu do mety, zdobywając niespodziewanie drugie zwycięstwo w swojej karierze w Formule 1. Mimo, że w normalnych warunkach, jego bolid nie miał tempa by zagrozić Red Bullowi czy McLarenowi, to był to kolejny dobry występ jego zespołu w ostatnim czasie, a ponieważ szczęście jest w królowej sportów motorowych częścią gry, było to zwycięstwo w pełni zasłużone.

George Russell (GP Austrii)
Fot. Formula 1 (@F1)/X

Piastri w pogoni za srebrną strzałą w walce o najwyższy stopień podium

Oscar Piastri był bardzo niepocieszony po sobotnich kwalifikacjach, w których jego najlepszy czas został usunięty z powodu przekraczania limitów toru. Mimo protestu McLarena, sędziowie nie zmienili swojej decyzji a Australijczyk wyścig zaczynał dopiero z siódmej pozycji. Jechał świetnym tempem i do okrążenia 64. przebił się na piątą pozycję. Wtedy wydarzył się niefortunny wypadek jego zespołowego kolegi i Maxa Verstappena, który sprawił, że Piastri awansował na trzecią lokatę.

Przewaga tempa McLarena była jednak na tyle znacząca, że zaledwie chwilę później wykonał widowiskowy manewr na Ferrari Carlosa Sainza, w dokładnie tym samym zakręcie, w którym uporał się wiele okrążeń wcześniej z Sergio Perezem. Po awansie na drugą pozycję, jedyny pozostały na torze McLaren rozpoczął pościg za prowadzącym Mercedesem jednak na dogonienie srebrnej strzały zabrakło mu okrążeń a nie pomogła również wirtualna neutralizacja po kontakcie liderów. Mimo to, miejsce drugie było znakomitym rezultatem, biorąc pod uwagę pozycję startową Oscara, ale niedosyt i niesmak przez skasowane okrążenie w „czasówce” na pewno pozostały.

Perez przegrywa z Hulkenbergiem, fenomenalny występ Haasa!

Podczas gdy Verstappen zaliczył wyjątkowo „mozolny” postój w alei serwisowej, stoczył pojedynek z Norrisem, kompletnie zniszczył swoją oponę, zjechał na dodatkowy pit stop i dostał 10-sekundową karę za incydent podczas walki z kierowcą McLarena, Sergio Perez walczył z… Haasami. Zakończył wyścig, przed Kevinem Magnussenem lecz za Nico Hulkenbergiem tracąc do Maxa 17 sekund.

Natomiast kierowcy amerykańskiego zespołu odnotowali jeden z najlepszych wyników w historii Haasa, choć i oni, na pewnym etapie wyścigu walczyli ze sobą o pozycję na torze. Sensacyjna był szczególnie końcowy rezultat Nico Hulkenberga, który ukończył Grand Prix Austrii na miejscu szóstym. Magnussen natomiast, dojeżdżając jako ósmy dopełnił powtórzenie najlepszego wyniku ekipy od 2022 roku, w którym dojechał na tej samej pozycji z innym Niemcem, Mickiem Schumacherem, również jako szóstym.

Kolejna walka kierowców Alpine. Urodzinowe punkty walczącego o miejsce Ricciardo

Mimo zajęcia wyższej pozycji startowej przez Estebana Ocona, to Pierre Gasly, który zakwalifikował się dopiero na 13. pozycji zdobył punkt dla Francuskiego zespołu w Grand Prix Austrii. Jak jednak przystało na Alpine, nie obyło się bez kontrowersji i sfrustrowanych komunikatów radiowych obu kierowców. Wewnętrznego konfliktu w zespole ciąg dalszy!

Po wyprzedzeniu Astona Martina Fernando Alonso przez obu kierowców Alpine, Esteban Ocon wygrał pierwszy z pojedynków stoczonych ze swoim zespołowym partnerem awansując na 11. pozycję. Jednak Gasly nie dawał za wygraną i na kolejnym okrążeniu przystąpił do ataku na Estebana przy zakręcie numer 4. Pierre już do końca wyścigu utrzymał się przed drugim z francuzów i zajął 10. miejsce, dowożąc czwarty weekend z rzędu punkty dla zespołu.

Ważne punkty wywalczył w niedzielę również Daniel Ricciardo, którego sytuacja zmienia się diametralnie z wyścigu na wyścig co jest skutkiem jego nierównej formy na przestrzeni sezonu. Jednak weekend w Spielberg, który miał miejsce tuż przed urodzinami Australijczyka, Daniel może zdecydowanie zaliczyć jako sprawiony przez siebie samego, przedwczesny prezent. Po starcie z 11. pozycji ukończył rywalizację na miejscu dziewiątym zdobywając dwa punkty dla VCARB’u, co jest wyjątkowo ważne w kontekście walki z ekipami o miano tzw. „best of the rest” oraz próbując odbudować zaufanie zespołu po bardzo nierównej pierwszej połowie roku i słowach Helmuta Marko o jego bliskim końcu przygody w ekipy juniorskiej.

Leclerc z kolejnym weekendem do zapomnienia. Sainz wraca na podium

Po wprowadzeniu pakietu poprawek w ciągu ostatnich weekendów, wygląda na to, że ekipa z Maranello znów nie jest w stanie poprawnie rozwinąć swojej konstrukcji, co zdaje się być ich głównym problemem od lat.

Ostatnie wyścigi Leclerca sprawiają wrażenie, jakby w celu wygrania w Monte Carlo, zawarł on pakt z diabłem. Feralna Kanada, spadek na czwartą siłę w stawce w Hiszpanii a teraz nawet Austria, w której Monakijczyk zwykle radził sobie znakomicie. Tempo Ferrari Leclerca w sprincie było ciężkie do zweryfikowania, ponieważ w kwalifikacjach nie udało mu się nawet wykręcić okrążenia pomiarowego przez problemy techniczne z silnikiem.

W wyścigu o skróconym dystansie ponownie walczył ze swoją maszynerią, bo już trzeci raz w tym sezonie, hamulce w jego bolidzie zaczęły się przegrzewać. W kwalifkacjach do wyścigu głównego, w którym Ferrari wyglądało na szybsze niż w poprzednich sesjach, Leclerc próbował wycisnąć z bolidu więcej niż się dało, kończąc „czasówkę” poza torem i nie poprawiając pierwszego okrążenia wykręconego w Q3.

W końcu, do niedzielnego wyścigu głównego wystartował z szóstej pozycji i już w pierwszym zakręcie znalazł się w tzw. „kanapce” z Piastrim – po swojej lewej i Perezem – po prawej stronie. Monakijczyk był już w tym momencie pasażerem. Ten incydent wyścigowy to typowy przykład sytuacji, w której wina nie leży po niczyjej stronie – trzy bolidy w zakręcie to po prostu za dużo. Wystarczyło to zatem by przednie skrzydło Leclerca uległo uszkodzeniu przez co kierowca był zmuszony do natychmiastowego zjazdu do alei serwisowej… pierwszego z czterech.

Szukając jakichkolwiek plusów z tego wyścigu z perspektywy Charlesa – podczas jednego z postojów, mechanicy wykonali najszybszy pit stop weekendu, więc ewidentnie zdążyli się w trakcie tych wielokrotnych zjadów wyszkolić. Wracając do Leclerca, zakończył wyścig na 11. pozycji, co nie było tragicznym rezultatem, biorąc pod uwagę jego sytuację po kontakcie, lecz na pewno nie satysfakcjonowało sześciokrotnego zwycięzcy Grand Prix.

Z kolei Carlos Sainz, korzystając z kolizji na szczycie stawki, dojechał do mety na miejscu trzecim, ratując Ferrari przed ogromną utratą punktów, jak było w przypadku GP Kanady. Hiszpan wrócił na podium po dłuższej nieobecności i przejechał bardzo równy weekend, pokazując na jakim poziomie znajduje się obecnie Scuderia – w okolicach trzeciej/czwartej siły w stawce co jest znaczącym regresem względem początku sezonu.

Fatalna forma Aston Martina

Lawrence Stroll, który na początku 2023 roku zapowiadał, że zbuduje zespół na miarę walki o mistrzostwo świata, zapewne zastanawia się jak wybrnąć z sytuacji panującej w nim obecnie. Kierowcy AM zakwalifikowali się na pozycjach 17. (Lance Stroll) i 15. (Fernando Alonso). Kanadyjczyk dojechał trzynasty, natomiast Hiszpan, po kolizji z Zhou Guanyu i otrzymaniu 10-sekudnowej kary, dopiero osiemnasty. Był to kolejny tragiczny weekend brytyjskiego zespołu i nic nie wskazuje na rychłą poprawę. Aston wciąż zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów a na ich korzyść działa nierówna forma zespołów na dole „generalki”.

Podsumowując

GP Austrii rozpoczęło się niepozornie a wygrana Verstappena wydawała się niemal pewna. Jednak wraz z rozwojem wyścigu, opony którymi dysponował Red Bull okazały się nie być tymi optymalnymi a błędy zespołu i Maxa przesądziły o straconym zwycięstwie na własnym torze. Oprócz walki o najwyższy stopień podium, w niedzielnej rywalizacji mogliśmy śledzić także kilka ciekawych potyczek międzyzespołowych i prób różnych strategii.

Wyniki GP Austrii

Szczegółowe wyniki sprawdzicie TUTAJ.

Strategie zespołów

Cała stawka, z wyjątkiem Zhou Guanyu, rozpoczęła wyścig na oponach pośrednich. Chińczyk, natomiast, przejechał prawie 30 okrążeń na twardej mieszance.

Strategia Red Bulla, który dysponował dwoma zestawami nieużywanych twardych opon, nie była tak skuteczna, jak zespół przewidywał przed wyścigiem. Pośrednie ogumienie okazało się bowiem korzystniejszą mieszanką, a ponieważ Verstappen nie był w posiadaniu nowego kompletu tych opon, na 51. okrążeniu musiał zadowolić się, używanym już wcześniej, zestawem „medów”. Z powodu przewagi opon w samochodzie Lando Norrisa, Brytyjczyk był w stanie dogonić Holendra co doprowadziło do opisywanej we wcześniejszej części artykułu walki. Po kontakcie i przebiciu opony w bolidzie Verstappena, na koniec wyścigu skorzystał on z przetartej miękkiej mieszanki.

Najwięcej razy na wymianę opon zjechał w niedzielnym wyścigu Charles Leclerc, który po incydencie w pierwszym zakręcie spadł na koniec stawki i musiał pojawić się w alei serwisowej na nieplanowaną wymianę przedniego skrzydła. Od tej pory, Ferrari liczyło na pojawienie się samochodu bezpieczeństwa, który pozwoliłby Monakijczykowi zbliżyć się do reszty stawki i zaoszczędzić kilka sekund na pit stopie podczas trwania neutralizacji.

Klasyfikacje i kalendarz

Klasyfikacje kierowców i konstruktorów sprawdzicie TUTAJ. Kalendarz jest dostępny dla Was TUTAJ.

Kolejny wyścig Formuły 1 odbędzie się w dniu 7 lipca na kultowym torze Silverstone w Wielkiej Brytanii.

Podobne wpisy