GP Wietnamu – historia, która szybko się zakończyła
GP Wietnamu – czy ktoś jeszcze pamięta o tym wydarzeniu, które było tak bliskie realizacji? Może krótkie przypomnienie tej historii?
W ostatnich dwóch dekadach ciągle przybywało nam wyścigów w państwach azjatyckich. Listę otworzył w 1999 roku tor Sepang w Malezji. Tempo wzrosło po 2004 roku, kiedy zadebiutowały Bahrajn i Chiny. Ale wśród tych Grand Prix było również takie, w którym wszystko było już dopięte na ostatni guzik.
Przeszkodziła organizacji tego wydarzeniu sytuacja na świecie, po której sprawy się skomplikowały. Już ponad 2 lata temu, bo dokładnie 05 kwietnia, miało odbyć się GP Wietnamu. Dlaczego tak się nie stało?
W artykule:
Republika Wietnamu
Najlepiej być może zacząć od miejsca, gdzie wszystko planowano zorganizować. Rejony takie jak Wietnam czy Tajlandia nie są za bardzo znane fanom F1. Dlatego też szybkie przypomnienie o kraju, jakim jest Wietnam.
Geografia
Wietnam jest położony na półwyspie Indochińskim nad Oceanem Spokojnym. Państwo swoim kształtem jest bardzo długie i wąskie. Od północy graniczy z Chinami, a od zachodu z Kambodżą i Laosem. Natomiast reszta granic państwa to ocean. Po zachodniej stronie tych dwóch ostatnich państw położona jest Tajlandia, dzięki czemu Alex Albon mógłby tytułować Wietnam swoim domowym GP, tak jak Robert Kubica GP Węgier.
Stolicą kraju jest Hanoi w którym został zbudowany tor, na którym miało odbyć się GP.
Ludność
Wietnamczycy mimo niezbyt wielkiej powierzchni kraju stanowią jedną z największych ludności na świecie. Jest ich ponad 97 milionów co przy powierzchni 331 960 km2, daje około 318 osób na km2. Państwo jest bardzo zróżnicowane ludnościowo, bo zamieszkują je aż 54 grupy etniczne.
Mimo tak licznej ludności nie mogą się pochwalić jakimkolwiek przedstawicielem w świecie motosportu. Program wyłania talentów został uruchomiony zaledwie kilka lat temu, aby szkolić młodych kartingowców.
Historia Grand Prix
Plany organizacji
Wietnamczycy od lat starali się o rozegranie wyścigu F1, ale dopiero zmiana władzy na najwyższym szczeblu w F1 dała im zielone światło. Bernie Ecclestone sprzeciwiał się im ciągle. W dodatku F1 już wtedy organizowała GP Singapuru, Japonii, Chin i Malezji. Dlatego Wietnam musiał czekać aż do 2017 roku, żeby już za rządów Liberty Media zajęto się ich kandydaturą.
Pod koniec 2018 roku oficjalnie przyznano Wietnamowi prawo do organizacji Grand Prix. Był to jednocześnie pierwsze nowe GP dodane do kalendarza za czasów Liberty Media. Wyścig znalazł się w kalendarzu na sezon 2020. Budowa toru w Hanoi ruszyła wtedy pełną parą i trwała ponad rok.
2 miesiące przed planowym startem wyścigu ukończono wszystkie prace z nim związane. Tor został zaprojektowany przez słynnego projektanta Hermana Tilke, który stworzył wszystkie tory w XXI wieku. Do konfiguracji dodano części dróg miasta, dzięki czemu konstrukcja stała się częściowo torem ulicznym.

Fot. F1
Nitka toru Hanoi
2020
GP Wietnamu na torze w Hanoi znalazło się w kalendarzu F1 w części azjatyckiej jako trzecie z 4. pierwszych wyścigów sezonu, które miały zostać rozegrane w tamtej części świata. Termin został wyznaczony na 5 kwietnia, czyli tydzień przed świętami wielkanocnymi.
Historii tego co się wydarzyło w połowie marca, tuż przed pierwszym wyścigiem sezonu chyba nie trzeba nikomu przypominać. Pandemia koronawirusa zatrzymała jego start, przez co odwoływano i przekładano kolejne rundy w kalendarzu.
Początkowo odwołano pierwsze 4 wyścigi, wyznaczając zaplanowane na 3 maja GP Holandii na inaugurację sezonu, ale z racji wzrostu liczby zachorowań, opóźniono start zmagań jeszcze o 2 miesiące. Ostatecznie sezon w pierwszy weekend lipca otworzyła Austria, która na torze Red Bull Ring gościła 2. pierwsze rundy sezonu, co było pierwszą taką sytuacją w historii, żeby w jednym sezonie rozegrano 2 wyścigi na tym samym torze, jedynie z inną nazwą.
To co się wydarzyło było sporym ciosem dla organizatorów wyścigu w Wietnamie, którzy włożyli wiele pracy, aby zorganizować GP F1 u siebie w kraju. Z racji ograniczeń przełożenie wyścigu na jesień było niemożliwe, tak jak w innych państwach azjatyckich. Tym samym debiut GP Wietnamu w kalendarzu F1 został przełożony na 2021 rok.
Gwóźdź do trumny
Przewodniczący komitetu ludowego Wietnamu – Nguyen Duc Chung, był ogromnym zwolennikiem organizacji wyścigu. Pomimo braku wsparcia w jego dążeniach ze strony rządu, Nguyen Duc Chung wywalczył obecność Wietnamu w F1. Jak pokazała historia, jego absencja w rządzie tego kraju była końcem jakichkolwiek szans na powodzenie tego przedsięwzięcia.
11 sierpnia 2020 roku został zawieszony w swojej funkcji z powodu wielu zarzutów, m.in. za sprawę przemytu czy prania pieniędzy w dwóch firmach. Kilka tygodni później został odwołany ze stanowiska. Jego następca nie był zainteresowany walką o znalezienie miejsca w kalendarzu F1 toru w Hanoi na następne lata. Nguyen Duc Chung ostatecznie skazano łącznie na 16 lat pozbawienia wolności.
Firma, która finansowała budowę toru, również nie była zbyt zainteresowana dalszą walką uważając, że nie jest to dobry pomysł. Od tego czasu obiekt, na którym miała ścigać się F1 stoi bezużyteczny, przez co coraz bardziej niszczeje i następnym jego krokiem będzie pewnie rozbiórka.
Tor w Hanoi
Na poniższym filmiku można zobaczyć wizualizację toru oraz inspiracje z innych torów, jakimi kierował się projektant:
Tor ten miał charakterystyczną nitkę z bardzo, bardzo długą prostą liczącą 1.5 km. Kierowcy byliby w stanie wyciągnąć na niej nawet 335 km/h. Obiekt liczył sobie 5,607 km i miał 23 zakręty, z bardzo szybkimi “eskami”, czyli szybkimi zakrętami 13-16. Był to tor, który wydawał się odpowiedni dla F1, bo mogliśmy spodziewać się wielu pojedynków. GP Wietnamu miało trwać przez 55 okrążeń.
Wirtualne Grand Prix Wietnamu
Tor znalazł się w oficjalnej grze F1 2020, dzięki temu każdy kibic mógł przejechać się po nim.
Podczas lockdownu, który opóźnił start sezonu F1 rozgrywano wirtualne Grand Prix na torach, które w danym terminie organizowałyby wyścig. Brali w nich udział zawodowi gracze, którzy rywalizują w e-sportowych mistrzostwach świata Formuły 1. Po ich rywalizacji w domach za kierownicą zasiadali kierowcy wyścigowi, a wśród nich przedstawiciele młodej generacji kierowców F1.
Okrążenie po torze Hanoi
Pole Position w wirtualnym GP Wietnamu wywalczył Charles Leclerc, startujący oczywiście w bolidzie Ferrari. Monakijczyk następnie prowadził przez cały wyścig odnosząc w nim zwycięstwo. Drugie miejsce zajął obecny kierowca Indy Car – Christian Lundgaard – czyli ówczesny zawodnik F2 reprezentujący Renault i kierowca tej akademii juniorskiej.
Na najniższym stopniu podium uplasował się George Russell w barwach swojej dawnej ekipy, czyli Williamsa. Brytyjczyk bolidem, którym w rzeczywistości nie zdobył ani jednego punktu, wirtualnie wywalczył wtedy tytuł mistrza świata.
Fot. Getty Images