Haas – historia zespołu w Formule 1

Haas to stosunkowo młody zespół w Formule 1, który dołączył do tej serii w 2016 roku. W przyszłym roku kompletnie zmienią swój skład, a my stwierdziliśmy, że warto przedstawić ich historię w królowej motorsportu. Zapraszamy do lektury!

Haas jest jednym z dziesięciu zespołów w stawce F1. Dołączył do niej w 2016 roku jako zupełnie nowy team. Ich dotychczasowa historia liczy wiele wzlotów i upadków. Całkiem niedawno dowiedzieliśmy się o całkowitej wymianie składu zespołu w sezonie 2025. Esteban Ocon będzie ich pierwszym reprezentantem mającym na koncie zwycięstwo w GP, a fotel drugiego kierowcy obejmie Olie Bearman. Dlatego postanowiliśmy przypomnieć, jak wyglądało minione 8 lat amerykańskiego zespołu w królowej sportów motorowych i jak radziły sobie poprzednie duety Haasa na torze.

Historia nazwy „Haas”

Amerykańska potęga z epizodem w F1

Nazwa „Haas” zanim pojawiła się we współczesnej Formule 1, miała bogatą historię w Stanach Zjednoczonych. W latach 80. XX wieku Carl Haas połączył siły z aktorem Paulem Newmanem i tak powstał team Newman/Haas Racing. W latach 1983-2011 startowali w seriach CART i Indy Car. Reprezentowało go wielu znakomitych kierowców, wśród których byli m.in. Mario Andretti, Alan Jones, Nigel Mansell. W klasyfikacji kierowców zespół zdobył łącznie 8 tytułów mistrzowskich i wygrał 107 wyścigów.

Carl Haas (1929-2016) nawiązał współpracę również z Lolą i w latach 1985-1986 wystawili team w Formule 1. Przez cały ten czas reprezentował go mistrz świata F1 z 1980 roku – Alan Jones, do którego w 1986 dołączył Patrick Tambay zastąpiony jednorazowo przez Eddiego Cheevera. Najlepszy dla nich okazał się wyścig na Monzy, kiedy Jones był czwarty, a Tambay piąty. Szósty i ostatni punkt w historii teamu zdobył w następnym wyścigu na Spa-Francorchamps Alan Jones. Projekt dalszych startów w królowej sportów motorowych upadł po zakończeniu sezonu 1986 z powodu braku odpowiednich kwot pieniężnych na prowadzenie teamu.

Osobna historia

W NASCAR, Haas do dziś wystawia swój zespół pod szyldem Stewart-Haas Racing. Team powstał w 2002 roku, już z ramienia Gene Haasa, a kilka lat później połączył siły z legendą tej serii – Tony’m Stewartem. Gene Haas nie jest w żaden sposób powiązany rodzinnie z Carlem Haasem. Jego projekty były osobnymi przedsięwzięciami. Ta sama nazwa wynika jedynie ze zbieżności nazwisk i nie ma nic wspólnego z zespołem Carla Haasa.

Fot. Stewart-Haas Racing (@StewartHaasRcng)/X

To właśnie Gene Haas stworzył team obecnie startujący w Formule 1 i na jego przedsięwzięciu się skupimy. Przed założeniem zespołu wyścigowego zajmował się jedynie prowadzeniem firmy produkującej obrabiarki skrawające. Założył ją w 1983 roku, mając 31 lat. Jego biznes „Haas Automation” stał się jednym z największych na świecie i dziś notuje przychody przekraczające miliard dolarów.

Historia Haasa w Formule 1

Tworzenie teamu

W 2014 roku Gene Haas wygrał rekrutację FIA na nowy zespół Formuły 1. Pokonał innych kandydatów jak: Zoran Stefanović, dla którego była to kolejna nieudana próba wprowadzenia do F1 zespołu Stefan GP oraz Collina Kollesa, słynnego szefa by Kolles w WEC, mającego już staż w staniu na czele teamu F1 (Midland, Spyker).

Pierwotnie był to nabór do stawki F1 na sezon 2015, ale Haas żeby móc lepiej przygotować się do wystawienia teamu w F1 zaproponował przełożenie swojego debiutu na sezon 2016. Te opóźnienie w czasie nie zostało zmarnowane i wykonali swoje zadanie tak jak należy.

Zainwestowali w kupno fabryki w Wielkiej Brytanii, pierwotnie miała ona znajdować się w Kannapolis (w USA – przyp. red), co byłoby sporym wyzwaniem logistycznym, z racji tego, że wszystkie teamy posiadają siedziby i produkują części w Europie. Gene Haas zatrudnił kompetentne osoby mające wykonywać i nadzorować określone zadania. Szefem zespołu został Gunther Steiner, a sam Haas postanowił z boku kontrolować prace nad powstaniem profesjonalnego zespołu Formuły 1.

Tłumy chętnych

W 2010 roku pierwszym od lat typowo amerykańskim zespołem miał być US F1. Stojący na jego czele Ken Anderson i Peter Windsor nie stanęli jednak na wysokości zadania stworzenia teamu Formuły 1, na co miały wpływ również finanse. Tą misję miał wypełnić Haas, ale w grupie ludzi z Europy czy Azji jak m.in. Ayo Komatsu, ciężko było o zachowanie typowo amerykańskiego klimatu, dlatego ta idea poszła w zapomnienie.

Ostatnią sprawą przed startem sezonu 2016, kiedy spełnienie wszystkich wymagań były już dopinane na ostatni guzik, został wybór kierowców. Jeszcze pod koniec 2014 roku mówiło się, że Adrian Sutil jest kandydatem numer 1. Niemcowi kończył się wtedy kontrakt z Sauberem, który nie został przedłużony za niezdobycie ani jednego punktu w 2014. Sutil w 2015 był kierowcą rezerwowym w Williamsie, jednak sprawa powrotu uczestnika 128. wyścigów ucichła, co definitywnie zakończyło jego karierę w F1.

Jeszcze przed pomysłem o zatrudnieniu Sutila, mówiło się o Danice Patrick. Amerykanka, mająca w 2014 roku 32 lata, była już kiedyś wymieniana pod względem angażu do US F1. Przez lata startowała w IndyCar, gdzie udało się jej wygrać 1. wyścig. W 2009 roku zajęła 3. miejsce w Indianapolis 500. Pierwotnym priorytetem dla Haasa było obsadzenie w składzie kierowcy ze Stanów Zjednoczonych.

Im bliżej było debiutu Haasa w F1, tym kandydatów przybywało. Wielu z nich było spragnionych powrotu bądź uratowania swojej kariery w F1. Wśród nich był nawet Max Chilton, którego śmiało można uznać za jednego z najgorszych kierowców w XXI wieku. W latach 2013-2014 startował w zespole Marussia, regularnie odstając od Julesa Bianchiego i nie zachodząc wyżej niż dwukrotne 13. miejsce w wyścigu.

Skład Haasa w sezonie 2016

Romain Grosjean

Koniec końców, na zmianę barw zdecydował się Romain Grosjean. Notowania Francuza, który wrócił do F1 w 2012 do teamu z Enstone po katastrofalnym epizodzie w drugiej połowie sezonu 2009 w Renault (po drodze zdobywając tytuł mistrza GP2) były wysokie po zdobyciu 9. podiów w latach 2012-2013, kiedy Lotus był w szczycie formy.

Francuz co prawda dwukrotnie znacznie przegrywał z Kimim Raikkonenem na koniec sezonu, ale Fin miał status mega gwiazdy, więc nie było to uznawane za porażkę. Menedżerem Grosjeana był Eric Boullier, który dołączył wtedy do McLarena. Tak więc jego podopiecznego widziano tam lub w innym z czołowych teamów. Problemem była jednak fatalna opinia za zachowanie na torze. Grosjean miał na sumieniu mnóstwo kontaktów i kolizji z rywalami.

To właśnie on został zawieszony na jeden wyścig za spowodowanie karambolu w pierwszym zakręcie GP Belgii 2012. Po latach, kiedy m.in. kibice powtórnie zaczęli analizować ten incydent doszukali się podobnej winy ze strony Lewisa Hamiltona, co mogło się przyczynić do powstania tak potężnej kraksy, w której cudem nikt nie ucierpiał.

Wracając do dalszej historii Romaina Grosjeana, wyniki w 2014 roku nie były już takie znakomite, czego efektem był spory spadek formy Lotusa. Zdobył tylko 8 punktów, za 8. miejsca w Hiszpanii i Monako i ten dorobek wcale nie był tragiczny, w porównaniu z jego partnerem – Pastorem Maldonado, który jedyne 2 punkty wywalczył dopiero pod koniec sezonu, za 9. miejsce w USA.

Sezon 2015 dla teamu z Enstone nie był już taki taki tragiczny. Grosjean ukończył go na 11. miejscu z 51 punktami, a w GP Belgii stanął na podium (10. i ostatni raz w karierze – przyp. red.), odziedziczonym od Sebastiana Vettela, u którego w samej końcówce wyścigu eksplodowała opona. Mimo tego, Romain zdecydował się podjąć nowe wyzwanie i dołączyć do nowego teamu F1, choć nie wykluczał powrotu do teamu z Enstone w przyszłości, wracającego od sezonu 2016 pod szyldem Renault.

Esteban Gutierez

Głównym elementem w wyborze kierowcy #1 było doświadczenie, natomiast właściciel marzył o obsadzeniu w drugim bolidzie swojego rodaka. W obliczu braku odpowiedniego kierowcy z USA na rynku kierowców, mimo 5. występów Alexa Rossiego w sezonie 2015 bolidem Manora, postanowiono zatrudnić zawodnika z sąsiedniego Meksyku.

Gutierez startował już w Formule 1 w latach 2013-2014 w Sauberze. Obchodzący 5 sierpnia, 33. urodziny Meksykanin zapunktował jedynie raz, dojeżdżając na 7. miejscu w GP Japonii 2013. Wcześniej w Hiszpanii wykręcił najszybsze okrążenie, będąc wówczas drugim najmłodszym (po Nico Rosbergu) kierowcą, który tego dokonał.

W 2014 roku tak samo jak jego partner z teamu – Adrian Sutil, nie zdobył punktów, dlatego szefostwo nie było zainteresowane utrzymaniem składu. W sezonie 2015 dołączył do Ferrari jako kierowca rezerwowy, pracując w symulatorze nad poprawą osiągów.

Haas zaopatrzył się w silniki Ferrari, z których korzysta do dziś, dlatego okazało się to pomocne w angażu. W dodatku za Gutierezem poza zdobytą wiedzą podczas pracy w Maranello i paszportem, zawsze stało silne wsparcie sponsorskie.

Debiutancki sezon

Czarny koń

Haas zaskoczył wszystkich wchodząc do F1. Romain Grosjean podczas pierwszego wyścigu w Australii dojechał do mety na 6. miejscu, zdobywając 8 punktów. Po ukończeniu wyścigu wyznał, że ten rezultat smakuje jak zwycięstwo. Gutierez natomiast też był bohaterem wyścigu, ale negatywnym. Brał udział w poważnym wypadku Fernando Alonso, który próbując wyprzedzić rywala najechał na jego tylne koło, po czym wzbił się w powietrze. Hiszpan cudem wyszedł z tego bez większych obrażeń.

W następnej rundzie w Bahrajnie było jeszcze lepiej w wykonaniu Grosjeana, który był piąty. Gutierez „dla odmiany” znowu zaliczył DNF. Dalsza część sezonu nie była już tak idealna. Francuz przyjechał w TOP 10 jeszcze tylko trzykrotnie zajmując: P8 w Rosji, P7 w Austrii i P10 w Stanach Zjednoczonych. W dodatku, aż 2 razy nie stanął na starcie, po awarii hamulców w Singapurze i kraksie na mokrej nawierzchni w Brazylii w czasie dojazdu na pola startowe.

Haas 2016
Fot. MoneyGram Haas F1 Team (@HaasF1Team)/X
Meksykański „ogór”

Romain Grosjean w debiutanckim sezonie zespołu Haasa zajął 13. miejsce, gromadząc 29 punktów, które były całą zdobyczą ekipy. Esteban Gutierez nie zdobył ani jednego, za to zyskał miano „króla 11. miejsc”. Na tej pozycji finiszował aż 5 razy (Hiszpania, Monako, Austria, Niemcy, Singapur). Oprócz tego wsławił się jeszcze niepatrzeniem w lusterka. Podczas GP Węgier napsuł tym krwi Lewisowi Hamiltonowi, który pogroził mu za to palcem.

Ten wybryk można zobaczyć TUTAJ.

Co do przyszłości Meksykanina podjęto racjonalny werdykt. Nie doszło do takiej sytuacji jak z Loganem Sargeantem w Williamsie na ten sezon, gdzie Amerykanin mimo sromotnej porażki z partnerem zespołowym, utrzymał posadę w zespole dzięki narodowości.

Zatrudnienie Magnussena

Haas postanowił zatrudnić na miejsce Gutiereza – Kevina Magnussena. Duńczyk był bliski podpisania kontraktu z nimi już na sezon 2016, ale wtedy przeszkodził mu Grosjean. Przypomnijmy, że syn byłego kierowcy F1 – Jana Magnussena – zadebiutował w niej w 2014 roku w Mclarenie, stając na podium w swoim pierwszym wyścigu (P2). Po sezonie musiał zwolnić miejsce dla wracającego do ekipy – Fernando Alonso, u boku którego zdecydowano się pozostawić Jensona Buttona.

W 2015 był kierowcą rezerwowym teamu z Wooking, zastępując Alonso w GP Australii, ale awaria silnika nie pozwoliła nawet na start w wyścigu. Pod koniec 2015 roku Mclaren stawiając na utrzymanie składu dwóch mistrzów świata, zrezygnował z Magnussena, nie mając dla niego żadnych możliwości kontynuacji kariery w F1.

Być może już nigdy nie ujrzelibyśmy Duńczyka w Formule 1, gdyby nie rezygnacja wenezuelskiego koncernu PDVSA ze sponsorowania Pastora Maldonado. To uniemożliwiło zwycięzcy GP Hiszpanii 2012, start w sezonie 2016 mimo ważnego kontraktu z Renault.

Team z Enstone miesiąc przed startem sezonu sięgnął po Magnussena, będącego światełkiem w tunelu Renault na tle katastrofalnie spisującego się Palmera. Kluczem do zmiany barw przez Kevina, była długość nowego kontraktu. Kierowca chciał przedłużenia umowy na 2 lata, a Renault zaproponowało tylko na jeden sezon, dlatego wybrał Haasa.

Burzliwa historia duetu Magnussen-Grosjean

Sezon 2017

Po pierwszych kwalifikacjach sezonu 2017 (w Australii – przyp. red.) wydawało się w Haasie między kierowcami znowu będzie spory kontrast. Grosjean był szósty, a Magnussen 17. W wyścigu żaden z nich nawet nie osiągnął mety. W następnej rundzie w Chinach górą już był Kevin, który zdobył pierwsze punkty w sezonie za P8.

Na przestrzeni sezonu to jednak Grosjean częściej punktował, bo aż 8 razy, a najwyższą pozycję zajął w Austrii, będąc szósty. Magnussen łącznie 5 razy przyjechał w TOP10, osiągając najlepszy rezultat w Azerbejdżanie (P7). Kontrowersje wzbudzała jazda Duńczyka i zachowanie poza torem.

Fot. MoneyGram Haas F1 Team (@HaasF1Team)/X
Rozrabiaka

Na Węgrzech walcząc z Nico Hulkenbergiem wywiózł Niemca poza tor. Po wyścigu w czasie wywiadów telewizyjnych chcący porozmawiać o tym zdarzeniu kierowca Renault, spotkał z bardzo nieprzyzwoitym komentarzem ze strony Magnussena.

W Malezji do klubu anty sympatyków jazdy Kevina Magnussena dołączył również Fernando Alonso. Hiszpan powiedział przez radio tylko: „Hulkenberg miał rację, Magnussen to i**ota”. Swój pierwszy sezon w amerykańskim teamie, Duńczyk ukończył na 14. miejscu z 19 punktami. Pozycję wyżej znalazł się Grosjean z 28 „oczkami”.

Wystrzał formy

Sezon 2018 był najlepszy w historii ekipy. Zajęli 5. miejsce na koniec sezonu z 93. punktami. Niespodzianką okazał się Kevin Magnussen, będący górą w pojedynku zespołowym. 56 punktów Duńczyka dało mu 9. miejsce w klasyfikacji kierowców i podbiło jego notowania. Grosjean w „przebojowym” sezonie był 14. z 37 punktami.

W kwalifikacjach w Melbourne oba bolidy awansowały do Q3, kończąc czasówke na pozycjach 6. (Magnussen) i 7. (Grosjean). Szansa na sporą zdobycz punktową została zmarnowana podczas pit-stopów. Zarówno w jednym, jak i drugim bolidzie mechanicy nie dokręcili koła, które odpadło po wyjeździe z pit-lane. Przyczyniły się do tego problemy z pistoletem.

Ciężki rok Grosjeana

O ile Magnussen punktował już w następnych wyścigach, zaczynając od wysokiego P5 w Bahrajnie, to Grosjean miał fatalną pierwszą część sezonu. W Azerbejdżanie utrzymanie pozycji w mającym zaraz nastąpić zamieszaniu mogło dać mu nawet podium, ale rozbił się na 43 z 51 okrążeń, podczas neutralizacji. Francuz wpadł w poślizg i wylądował na ścianie. Zabawnym akcentem tej historii był komunikat radiowy kierowcy, o tym, że został uderzony przez Marcusa Ericssona, jadącego jakieś 100 metrów za nim. Grosjean nie krył swojej wściekłości za błąd.

W Hiszpanii przydarzył mu się kolejny. Już na 1. okrążeniu obrócił się, zderzając z Nico Hulkenbergiem oraz Pierrem Gaslym. Przełamanie przyszło dopiero podczas 9. rundy w Austrii. Ten wyścig do dziś pozostaje najlepszym w historii zespołu. Grosjean był czwarty, a pozycję niżej – Kevin Magnussen. Sielanka po tym sukcesie, nie trwała długo. Już w FP1 na Silverstone, Francuz znowu rozbił bolid, a Duńczyk znowu przeszkadzał rywalom na torze.

W Studiu Eleven F1 skwitowano wtedy tą historię mówiąc, że GP Austrii było dla Haasa wypadkiem przy pracy i już wszystko wróciło do normy. Jeden kierowca się rozbił, a drugi u sędziów.

Spadek w 2019 i proces z Rich Energy

To był jedyny rok kiedy bolidy Haasa zamiast tradycyjnych malowań o ewoluującym przez lata połączeniu kolorów białego, czerwonego i czarnego, były pomalowane całkiem na czarno z dodatkami złotych napisów.

Do tej zmiany przyczyniło się zawarcie umowy sponsorskiej z amerykańskim producentem napojów energetycznych – Rich Energy, który został sponsorem tytularnym zespołu. Współpraca miała wokół siebie mnóstwo kontrowersji, aż zespół postanowił ją zerwać. To był dodatkowy zakulisowy problem ekipy tamtego sezonu. Producent oczywiście wniósł pozew za zerwanie umowy.

Wyniki okazały się być dużo gorsze niż w 2018, mimo że Kevin był szósty na inaugurację w Australii. Ogółem zapunktował jeszcze 3 razy, mając do kompletu po jednym P7, P8, P9. Zdobył 20 punktów, co dało mu 16. miejsce i znowu okazał się lepszy z duetu Haasa.

Fot. MoneyGram Haas F1 Team (@HaasF1Team)/X
Stare problemy

Jedynym świetnym występem Grosjeana było GP Niemiec, gdzie zajął P7. Poza nim 2 razy był dziesiąty. Na koniec sezonu z 8 punktami był 18., wyprzedzając jedynie kierowców Williamsa. W Haasie znowu nie brakowało problemów dotyczących jazdy kierowców. Nawet w walce między sobą dochodziło między nimi kontaktów.

To przyprawiało Guntera Steinera o spory zawrót głowy. Szef Haasa myślał nawet o zwolnieniu któregoś z nich. Podrzucamy jeden z najburzliwszych momentów tamtej historii.

Wybór składu na 2020

Koniec końców nie doszło nagłego pożegnania z żadnym z nich. Magnussen jako lepszy w ilości zdobytych punktów miał pewną posadę na przyszły sezon. Za pozostawieniem Grosjeana nie przemawiały żadne sensowne argumenty. Od połowy sezonu mówiło się, że nowym partnerem Kevina może zostać Robert Kubica. Orlen nie był zadowolony ze współpracy z Williamsem i myślał o związaniu się z Haasem.

We wrześniu przed GP Singapuru zespół potwierdził jednak, że Romain Grosjean pozostanie z nimi na sezon 2020. Francuz „uczcił” tą decyzję podczas wyścigu w znanym dla niego stylu, wpychając na ścianę Georga Russella. Właśnie w tym wyścigu – Kevin Magnussen uzyskał najlepszy czas okrążenia po raz drugi w karierze. Pierwszy raz zrobił to dokładnie rok wcześniej również na torze Marina Bay.

Ofiary decyzji FIA

Dyrektywa silnikowa nałożona na Ferrari mocno osłabiła zespół z Maranello w sezonie 2020. Na tym ucierpiały również ich zespoły kliencie: Alfa Romeo i Haas, który zdobył w całym sezonie tylko 3 punkty. Grosjean był dziewiąty na Nurburgringu, a Magnussen dziesiąty na Hungaroringu.

Koniec 4-letniego duetu

22 października 2020 roku zespół Haas ogłosił konieczność zatrudnienia pay-driverów w celu podbudowania budżetu zespołu, co wiązało się ze zwolnieniem Romaina Grosjeana i Kevina Magnussena. Niedługo później ogłoszono zatrudnienie Micka Schumachera, który został mistrzem Formuły 2 i był członkiem akademii rozwojowej Ferrari.

Na partnera syna 7-krotnego mistrza świata wybrano Nikite Mazepina. Wpływy od jego ojca z koncernu UralKali były idealnym ratunkiem dla zespołu. W 2020 roku Mazepin zajął szóste miejsce w F2 i otrzymał aż 11 punktów karnych, będąc o krok od zawieszenia na jeden wyścig. Argument finansowy był jednak ważniejszy od sportowego.

Na zamknięcie wątku, w którym kończy się kariera Romaina Grosjeana w Formule 1, nie można nie wspomnieć o GP Bahrajnu 2020, które odbyło się 29 listopada. To właśnie wtedy 34-letni wówczas Francuz cudem wyszedł cało z dramatycznego wypadku. Po kolizji na 1. okrążeniu jego Haas wpadł na bandę, po czym rozerwało go na pół i stanął w płomieniach.

W całym zamieszaniu nigdzie nie było widać kierowcy, którego siła uderzenia jak się okazało wyrzuciła za barierę. Ujrzeliśmy go dopiero po 28 sekundach, kiedy ewakuował się z miejsca wypadku. Obrażenia jakich doznał, nie pozwoliły na udział w dwóch ostatnich wyścigach. To przedwcześnie zakończyło jego karierę w F1. W GP Sakhiru i Abu Zabi zastąpił go kierowca rezerwowy – Pietro Fittipaldi, wnuk Emersona Fittipaldiego – dwukrotnego mistrza świata F1 (1972, 1974).

Koszmarny 2021

Skład debiutantów

Jeszcze przed startem sezonu wiadomo było, że Haas będzie miał spore problemy i prawdopodobnie przejmie po Williamsie pałeczkę outsidera. Tak też się stało.

Duet Schumacher-Mazepin zamykał stawkę niemal w każdej sesji kwalifikacyjnej, choć Niemiec miewał przebłyski i we Francji uzyskał 15. czas, co dało awans do Q2, ale w osiągnięciu tego mocno sobie pomógł. Rozbił bolid w końcówce 1. części, wywołując czerwoną flagę. Mimo awansu, bolid nie nadawał się już do wyjazdu na tor.

Historia Nikity Mazepina

Jazda Nikity Mazepina była kombinacją wszystkiego, co najgorsze. Jeszcze przed debiutem wielu ekspertów miało wątpliwości jak sobie poradzi. Okazało się, że fatalnie. Zasłynął z częstego obracania się, za co nadano mu przydomek: „Mazespin”. W ciągu całego sezonu, aż 24 razy stracił kontrolę nad bolidem, wpadając w poślizg, czyli więcej niż było weekendów wyścigowych (22).

Jego debiut w Bahrajnie trwał 33 sekundy. Tyle czasu minęło od startu, do rozbicia bolidu. Na Imoli spowodował kontakt z Nicholasem Latifim. W Portugalii blokował Sergio Pereza ignorując niebieskie flagi. Przeszkadzanie rywalom i psucie im okrążeń pomiarowych, było kolejną domeną Mazepina, o czym przekonał się również Robert Kubica podczas kwalifikacji do sprintu przed GP Włoch.

Najlepszy wynik Rosjanin osiągnął w Azerbejdżanie, będąc 14. Finiszował tuż przed Lewisem Hamiltonem, który przez własny błąd w końcówce wyścigu spadł na koniec stawki. Mazepin opuścił ostatni wyścig sezonu w Abu Zabi po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa w dniu wyścigu. Sezon ukończył na ostatnim 21. miejscu nawet za Robertem Kubicą, biorącym udział tylko w 2. wyścigach.

Syn 7-krotnego MŚ górą

Dużo perspektywiczniej, przynajmniej na tle Mazepin, a jak się wydawało wyglądał Mick Schumacher. Wadą Niemca było jednak częste rozbijanie bolidu, wiążące się z poważnymi uszkodzeniami, na czym budżet zespołu cierpiał jeszcze bardziej.

Największe błędy zdarzyły mu się podczas FP3 w Monako i Węgrzech. Uszkodzenia były tak poważne, że uniemożliwiły udział w kwalifikacjach. Co ciekawe, to były jedyne dwa przypadki, kiedy nie wygrał pojedynku z Nikitą Mazepinem. W sytuacji, kiedy obaj brali udział w czasówce, Mick we wszystkich 20 przypadkach, zawsze był szybszy od Mazepina.

Najlepszym wyścigiem dla Niemca okazało się właśnie GP Węgier, gdzie po dyskwalifikacji Sebastiana Vettela, zajął ostatecznie 12. miejsce (na 13. sklasyfikowanych). Haas był jedynym zespołem w sezonie 2021, który nie zdobył ani jednego punktu.

Nagła zmiana

Haas postanowił utrzymać swój skład kierowców na następny sezon, lecz sytuacja za naszą wschodnią granicą, zmusiła zespół do wymiany Mazepina na innego zawodnika. FIA wzorem innych federacji sportowych nałożyła na początku marca 2022 roku zakaz uczestnictwa rosyjskich sportowców w zawodach przez nich organizowanych.

Team był w kropce. Początkowo wśród kandydatów na jego miejsce wymieniano Antonio Giovinazziego oraz Pietro Fittipaldiego. Włoch, podopieczny Ferrari, pozostał po sezonie 2021 bez posady po rozstaniu z Alfą Romeo, a Fittipaldi ciągle pełnił rolę kierowcy rezerwowego w Haasie. Marzeniem polskich kibiców było wskoczenie koncernu Orlen na miejsce UralKali, co otworzyłoby drogę do powrotu Robertowi Kubicy.

Ostatecznie postawiono odświeżyć dawne kontakty i wybrano Kevina Magnussena. Duńczyk w czasie drugiej tury przedsezonowych testów otrzymał po zakończeniu sesji kilka godzin jazd tylko dla siebie, żeby móc lepiej przygotować się do powrotu do F1.

Lata 2022-2024

Udany powrót i historyczne Pole Position

Na sezon 2022 bolidy zostały zbudowane wg nowych zasad, co całkowicie wymieszało układ sił. Okazało się, że Haas zrobił spory postęp i w rękach Magnussena wrócił do walki o punkty. Kevin tydzień po pierwszej jeździe modelem VF-22 zajął 7. miejsce w kwalifikacjach do GP Bahrajnu, które zamienił na znakomite P5 w wyścigu.

Z biegiem sezonu amerykański team, co stało się już tradycją, nie rozwijał bolidu tak mocno jak rywale i spadł w okolice środka stawki. Do historii zespołu za sprawą Duńczyka przeszło GP Brazylii 2022. Wywalczył on wtedy jedyne Pole Position w karierze oraz historii zespołu. Pomogła pogoda oraz czerwona flaga. Kiedy Kevin uzyskał najlepszy czas podczas pierwszej tury przejazdów w Q3, z toru wypadł George Russell, co uniemożliwiło następnym kierowcom dokończenie szybkich okrążeń.

Gdy już porządkowi posprzątali po wypadku Russella i można było wznowić sesję nad torem rozpętała się ulewa, uniemożliwiając jakąkolwiek poprawę czasów. Dzięki temu Kevin Magnussen w swoim 141. weekendzie wyścigowym sięgnął po Pole Position, jednak w ten weekend obowiązywały trochę inne zasady niż zwykle.

Kwalifikacje odbywające się w piątkowe popołudnie decydowały o kolejności startowej do sobotniego sprintu, mającego wyłonić pozycje startowe do wyścigu. W 2022 obowiązywał jednak przepis dotyczący weekendów sprinterskich o zapisywaniu do statystyk PP, zwycięzcy kwalifikacji, więc była to paradoksalna sytuacja. Magnussen podczas sprintu nie był w stanie utrzymać za sobą rywali z mocniejszych ekip i dojechał na P8, z którego wyruszył do wyścigu. W niedzielę nie było powodów do uśmiechu, bo już na pierwszym okrążeniu odpadł po kolizji z Danielem Ricciardo.

Dorobek 25 punktów, wystarczył mu na zajęcie 13. miejsca na koniec sezonu.

Weryfikacja Schumachera

O ile Kevin Magnussen wykonywał satysfakcjonującą robotę, to nie można było tego powiedzieć o Micku Schumacherze. Niemiec marnował okazję na punkty, popełniając mnóstwo błędów.

W Bahrajnie niewiele brakowało, bo był 11. W Arabii Saudyjskiej szło mu całkiem dobrze, aż do momentu poważnej kraksy w Q2. Obrażenia jakich doznał, były na tyle poważne, że nie wystartował w wyścigu. Na Imoli spowodował kontakt z Fernando Alonso, niszcząc wyścig sobie i Hiszpanowi. W Miami jadąc po punkty, w samej końcówce zderzył się ze swoim przyjacielem – Sebastianem Vettelem.

Najpoważniejszy wypadek miał w GP Monako, gdzie doszczętnie rozbił bolid. Kierowcy jednak nic się stało. W Azerbejdżanie był ostatni w kwalifikacjach. Tydzień później w Kanadzie dla odmiany zaliczył bardzo dobrą czasówke, zajmując P6 w deszczu. W zdobyciu pierwszych punktów w karierze tym razem przeszkodziła awaria silnika.

Wywalczył je na Silverstone, będąc ósmy. W Austrii pojechał wyścig życia. Dowiózł P6, po starcie z dziewiątej pozycji. w równej walce był w stanie wyprzedzić nawet Lewisa Hamiltona. To tyle jeśli chodzi o dobre występy Micka Schumachera. Ukończył już wszystkie pozostałe wyścigi do końca sezonu, ale ani razu nie zapunktował. Jeszcze podczas FP1 w Japonii, zdarzył mu się następny wypadek. Zdobył razem 12 punktów i był 16. na koniec.

Fot. MoneyGram Haas F1 Team (@HaasF1Team)/X
Rezygnacja z podopiecznego Ferrari

Haas zastanawiał się co dalej zrobić z Niemcem. Wraz z końcem sezonu karierę kończył Sebastian Vettel, a Niemcy dzięki sukcesom Michaela Schumachera oraz później właśnie Vettela zawsze miały ugruntowaną pozycję w świecie F1, dlatego nie wyobrażano sobie stawki bez kierowcy z tego kraju. Jedynym obok Micka, dostępnym jego rodakiem na rynku był Nico Hulkenberg.

Miał za sobą pełne 10. sezonów w Formule 1, ale ostatni raz etatowo startował w 2019 roku w Renault. Hulkenberg również był przymierzany do Haasa na sezon 2020, ale pozostanie Grosjeana zamknęło mu drzwi do utrzymania się w królowej sportów motorowych.

Renomę wyrobił sobie podczas pojedynczych startów, kiedy zastępował zakażonych koronawirusem reprezentantów Racing Point w sezonie 2020, dowożąc punkty. W pierwszych dwóch wyścigach sezonu 2022 z tego samego powodu zastąpił jeszcze Sebastiana Vettela w Astonie Martinie.

Kolejny znakomity powrót w Haasie

Haas postanowił wybrać bardziej doświadczonego z Niemców na sezon 2023. Ten wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Zespół jednak nie zawsze jest w stanie dać swoim kierowcom możliwości walki o punkty. Dobrą stroną Hulkenberga są jednak kwalifikacje. W tym roku aż 6 razy awansował do Q3.

Po powrocie do F1 wyrósł na lidera teamu, jednak priorytetem dla Audi, mającego od sezonu 2026 przejąć Saubera jest zatrudnienie niemieckiego kierowcy, dlatego w kwietniu ogłoszono zmianę barw przez Nico, które będzie reprezentować od przyszłego sezonu. W zespole z Hinwil startował już w 2013 roku.

Koniec dla Magnussena

Kevin Magnussen na tle Nico Hulkenberga okazał się już nie być taki mocny, jak wcześniej u boku Micka Schumachera. Spore zastrzeżenie znowu zaczęła wzbudzać agresywna jazda Duńczyka. Nad kierowcą ciągle ciąży ryzyko zawieszenia na jeden wyścig za liczbę punktów karnych.

Haas postanowił po raz drugi pożegnać się z doświadczonym Duńczykiem i na sezon 2025 zatrudni Olivera Bearmana. 19-latek jest członkiem akademii rozwojowej w Ferrari i po udanym debiutanckim sezonie w F2 jego angaż w Haasie już wydawał się tylko kwestią czasu. Swoje notowania podbił zajmując 7. miejsce w tegorocznym GP Arabii Saudyjskiej bolidem Ferrari, kiedy zastępował Carlosa Sainza.

Partnerem Bearmana w jego pierwszym pełnym sezonie będzie Esteban Ocon. Francuzowi wraz z końcem tego sezonu wygasa umowa z Alpine, zawarta jeszcze w 2021 roku. Dobre relacje z jego obecnym zespołem zostały mocno nadszarpnięte podczas GP Monako, kiedy doprowadził do kontaktu z partnerem zespołowym – Pierrem Gaslym, próbując wyprzedzić rywala w ryzykowny sposób, dlatego Ocon zdecydował się po pięciu sezonach w Enstone zmienić barwy.

Podsumowanie

Zespół Haas w czasie swojej 8-letniej historii startów w F1, nie zdobył jeszcze ani jednego podium. Jest jedynym teamem w obecnej stawce, który nie dokonał tego od początku swojego istnienia. Nowy skład kierowców zawsze niesie ze sobą nowe wyzwania. W tym roku doszło do zmiany również na stanowisku szefa zespołu. Ayo Komatsu zastąpił Guntera Steinera.

Okazało się, że zespół pod wodzą Japończyka jest zarządzany o wiele lepiej. Haas przez lata dawał duże nadzieje na początku sezonu, na dobre wyniki, ale zawsze w kolejnych rundach forma bolidu spadała. Sporo pracy mają do wykonania jeszcze pod względem tempa wyścigowego, co jest kluczem do zdobyczy punktowych i walki o wyższe miejsce w klasyfikacji konstruktorów.

Na koniec dotychczasowe statystyki zespołu Haas:

Starty 180
Zwycięstwa0
Podia0
Pole Position 1
Najszybsze okrążenia2
Punkty276
Kierowcy7
Najwyższa pozycja startowa do wyściguP4 – GP Miami 2023 (Kevin Magnussen)
Najlepszy wynik w wyściguP4 – GP Austrii 2018 (Romain Grosjean)
Tytuły MŚ0
Najwyższa pozycja na koniec sezonuP5 – 2018

Fot. MoneyGram Haas F1 Team (@HaasF1Team)/X

Podobne wpisy