Jarno Trulli – mistrz jednego okrążenia
Jarno Trulli to kierowca z wieloma startami w Formule 1. 252 starty to świetny wynik, więc warto przypomnieć sobie o jego karierze.
48-letni obecnie Jarno Trulli jest jednym z najbardziej doświadczonych kierowców F1 w historii. Wystartował w 252 wyścigach i mimo że zwyciężył tylko raz i łącznie 11 razy stanął na podium, to zasłynął w środowisku z kilku rzeczy, które wyróżniały go na tle innych. Z tego powodu warto zagłębić się w jego historii i przypomnieć sobie jego zdolności i metody jakie stosował w walce z rywalami.
Swoje imię otrzymał po Jarno Saarinenie, Fińskim motocykliście, który zginął na torze Monza w maju 1973 roku, czyli rok przed przyjściem na świat Włocha. W 1991 roku został mistrzem świata w kartingu, w 1995 roku w jednym z turniejów kartingowych został pokonany przez Sophie Kumpen, matkę Maxa Verstappena.
Kariera w F1
Minardi i Prost
Po zdobyciu tytułu mistrzowskiego Niemieckiej Formuły 3 w 1996 roku otrzymał upragniony awans do F1. Zadebiutował na inauguracji sezonu 1997 w Australii w zespole Minardi dojeżdżając do mety na 9. miejscu. Ten wynik powtórzył jeszcze 2 weekendy później w Argentynie. Po 6 startach w zespole z Faenzy przeniósł się do mocniejszego zespołu Alaina Prosta w miejsce kontuzjowanego Oliviera Panisa. W GP Niemiec zajął bardzo dobre 4. miejsce, był to jedyny raz w debiutanckim sezonie, kiedy punktował.
Prawdziwy dramat przeżył podczas wyścigu w Austrii. Zajął 3. miejsce w kwalifikacjach i objął prowadzenie po starcie, prowadził przez pierwsze 37 okrążeń, aż do zjazdu na pit-stop, po kolejnych zjazdach rywali ostatecznie awansował na 2. miejsce, za walczącym wtedy o MŚ, Jacquesem Villeneuvem. Marzenia o pierwszym podium w karierze legły w gruzach na 12. okrążeń przed metą, kiedy w bolidzie Włocha wybuchł silnik. Tym wyścigiem zakończył debiutancki sezon, musząc oddać na ostatnie 3 wyścigi miejsce Panisowi, powracającemu po kontuzji.
W sezonie 1998 nadal startował we francuskim zespole będąc partnerem wspomnianego już Panisa. Miał mnóstwo awarii, jedyny raz udało mu się zapunktować w Belgii, kiedy był na P6, zdobył wtedy jedyny punkt dla zespołu w sezonie. Następny rok w ekipie Prosta był lepszy, ale w ówczesnym systemie punktacji (punktująca pierwsza 6-tka) jedynie się o nie ocierał i ta sztuka udała się tylko raz, aż do chaotycznego GP Europy, rozgrywanego w zmiennych warunkach. W tym wyścigu zdobył swoje pierwsze podium w karierze, przedzielając na nim kierowców zespołu Stewart GP.

Photo: F1/Official Website
Jordan
W 2000 roku przeszedł do zespołu Jordan, zostając partnerem Heinza-Haralda Frentzena, który w poprzednim sezonie zaliczył sezon życia, wygrywając w żółtym bolidzie 2 wyścigi i zakończył go na 3. miejscu. Ten rok nie był już taki mocny dla ekipy, choć w Brazylii Trulli finiszował tuż za Niemcem na P4. W punktach przegrał z nim 11-6 i został sklasyfikowany pozycję niżej, na 10. miejscu. W 2001 był już górą nad partnerem zespołowym, który latem zamienił się miejscami z Jeanem Alesim. Udało mu się 2 razy zająć 4. miejsce i 3 razy 5-te. W klasyfikacji kierowców zajął wtedy swoje wówczas najlepsze 9. miejsce.
Renault
Na sezon 2002 podpisał kontrakt z Benettonem, zmieniającym nazwę na Renault. Zajął miejsce swojego rodaka, Giancarlo Fisichelli, który wrócił do swojego dawnego teamu w miejsce Trullego. Jarno został partnerem zespołowym młodego Brytyjczyka, Jensona Buttona, będącego już drugi rok w tej ekipie, którego zmiażdżył w pojedynku kwalifikacyjnym aż 12-5. W wyścigach często nie miał szczęścia, miewając awarie, choć tempo w nich często miał gorsze niż Brytyjczyk, który pokonał go w punktach 14-9. Pozycje końcowe 7 i 8 były wtedy ich najwyższymi w karierze.
Na sezon 2003 pozostał w Enstone, a miejsce przechodzącego do B.A.R Buttona, zajął młody, utalentowany i piekielnie szybki Hiszpan, Fernando Alonso, który sezon 2002 spędził w rezerwie, szkoląc swoje umiejętności. Bolid był mocniejszy niż w 2002, zmieniono również system punktacji do nagradzania pierwszej 8. Trulli od początku przegrywał z Alonso zarówno w kwalifikacjach jak i wyścigach, choć w drugiej połowie sezonu potrafił już pokonywać go w czasówkach i ostatecznie był remis 8-8. W Malezji kierowcy Renault zajęli pierwszy rząd na starcie, ale również górą był Hiszpan, Trulli zakwalifikował się jeszcze w pierwszej linii na Silverstone. GP Hiszpanii było już jego 100. startem w F1. Swoje jedyne podium w sezonie zdobył na Hockenheim, zakończył go ponownie na 8. miejscu z 33 punktami, czyli o 22 mniej od Alonso.
Sezon 2004 był już trzecim rokiem w tych samych barwach. Miał wtedy najlepszy bolid jaki dostał do dyspozycji w trakcie swojej kariery. Zapunktował w pierwszych 7 wyścigach, w Hiszpanii popisał się atomowym startem. Ruszając z P4, w pierwszym zakręcie objął prowadzenie i liderował przez pierwsze 8. okrążeń. Nie był jednak w stanie pokonać kierowców Ferrari, ale stanął na podium, dojeżdżając na 3. miejscu. Następnym wyścigiem w kalendarzu było GP Monako.

Photo: Motorsport
Jedyne zwycięstwo w karierze
Podczas kwalifikacji na ulicach Monte Carlo przejechał genialne okrążenie, zdobywając pierwsze Pole Position w karierze, pokonując drugiego Ralfa Schumachera z Williamsa aż o 0.360 sekundy. Sesja nie była udana dla kierowców Ferrari, mający dotychczas komplet zwycięstw Michael Schumacher był dopiero 5-ty, a 2 pozycje za nim uplasował się Rubens Barrichello. Jeszcze przed wyścigiem kłopoty miał Ralf Schumacher, przez co zabrakło go na polach startowych i startował z pit-lane.
Po rozpoczęciu rywalizacji Trulli utrzymał prowadzenie. W dodatku Renault miało dublet, bo ruszający z P3 Alonso minął po starcie startującego przed nim Jensona Buttona. Po 23. okrążeniu Włoch zjechał na pit-stop, a na następnych dwóch to samo zrobili Alonso i przebijający się M. Schumacher, więc Jarno wrócił na prowadzenie. Na 42. okrążeniu dublowany przez Alonso R. Schumacher, zjechał zbyt blisko w stronę Hiszpana przy wyjeździe z tunelu. Alonso w celu uniknięcia kolizji zjechał za bardzo w lewo i uderzył w ścianę, odpadając z wyścigu.
Walka do samego końca
Konieczna była wizyta samochodu bezpieczeństwa na torze. Trulli skorzystał z tego zjeżdżając na pit-stop i w konsekwencji spadł za M. Schumachera, który objął prowadzenie. Szczęście Niemca nie trwało długo, podczas jazdy za SC, “oddublowywujący” się Juan Pablo Montoya, staranował go. Dla lidera MŚ oznaczało to pierwszy DNF w roku i koniec wspaniałej serii, która gdyby nie to, mogłaby trwać do GP Węgier i byłaby nowym rekordem 13. zwycięstw z rzędu. Trulli powrócił na pozycję lidera, neutralizacja wyrównała stawkę.
Jedynym kierowcą, który mógł mu zagrozić był Jenson Button, ponieważ trzeci Barichello musiał jeszcze zjechać do boksu, a reszta była zdublowana. Trulli do samej mety uciekał przed Brytyjczykiem, który tak samo walczył o swoje pierwsze w karierze zwycięstwo. Jarno bronił się dzielnie do samego końca i minął metę zaledwie 0.497 sekundy przed nim, wygrywając po raz pierwszy w swoim 117. starcie. Obecnie jest to 5-ty wynik pod względem najdłużej wyczekiwanego zwycięstwa, ale wtedy był na drugim miejscu za Rubensem Barrichello (123).

Phot: MAXF1.net
Nagłe zwolnienie
Po tym zwycięstwie do końca sezonu nie stanął już na podium. Miał sporą szansę na to we Francji, ale na ostatnim okrążeniu wyprzedził go Rubens Barrichello. Jego szef zespołu nie potrafił mu wybaczyć tego, że nie obronił się przed Brazylijczykiem. W następnym wyścigu na Silverstone miał poważny wypadek. Zaliczył “beczkę” przy 260 km/h, w wypadku nie odniósł obrażeń i był w stanie wystartować w kolejnych GP. W Belgii zdobył drugie PP w karierze, po starcie utrzymał prowadzenie, ale musiał zjechać na pit-stop najszybciej z całej czołówki. Na 18. okrążeniu wyprzedził go jadący tego dnia po 7. tytuł mistrza świata, Michael Schumacher.
2 okrążenia później szanse na podium zniszczył Juan Pablo Montoya, uderzając w tył bolidu Włocha. Szczęście było takie, że nie doznał uszkodzeń i mógł kontynuować jazdę. Ostatecznie dojechał do mety na 10. miejscu. Wyścig przed własną publicznością na Monzy, ukończony na 10. miejscu był pożegnalnym z zespołem Renault. Flavio Briatore nie był zadowolony z jego postawy i zwolnił swojego rodaka. Z zamiarem walki o P2 w klasyfikacji konstruktorów, sprowadził na ostatnie 3 wyścigi Jacquesa Villeneuva, co okazało się złą decyzją.
Przedwczesne dołączenie do Toyoty
To spowodowało przedwczesne dołączenie do zespołu Toyoty, z którą miał podpisany kontrakt na następny sezon. Mimo świetnych wyników w kwalifikacjach, nie zdobył punktów. Na koniec sezonu zajął najwyższą pozycję w karierze – 6. miejsce z 46 punktami. Od sezonu 2005 partnerem Trullego w Toyocie został Ralf Schumacher. Planem zespołu po zatrudnieniu dwóch utalentowanych i doświadczonych kierowców był rozwój samochodu, tak aby w najbliższych latach zaczęli walczyć o najwyższe cele.
Trulli wszedł w sezon dużo lepiej od Niemca. Do pierwszych 2 wyścigów zakwalifikował się na P2 i zdobył aż 3 podia w pierwszych 5 wyścigach. Do GP USA wywalczył Pole Position, ale doszło wtedy do strajku jaki postanowiły zrobić zespoły startujące na oponach Michelin, jakim był zjazd kierowców startujących na tych oponach do garażu po okrążeniu formującym, więc nie przekonaliśmy się czy byłby w stanie wygrać wyścig dla Toyoty. Pod koniec roku zaliczył kilka pechowych wyścigów i ostatecznie Schumacher, stając na podium finału w Chinach, pokonał go o 2 punkty (45-43).

Photo: Motorsport
Sezon 2006 i 2007
Sezon 2006 był gorszy dla zespołu niż poprzedni. Włoch pierwsze punkty zdobył dopiero w 9. wyścigu (P6), którym było GP Kanady, po rewelacyjnych kwalifikacjach, w których zajął 4. miejsce. W kolejnym wyścigu w USA również zasłużył na uznanie. Po starcie z ostatniego miejsca (P22) był 4-ty w wyścigu. Ostatnie dwie sesje kwalifikacyjne w roku, były popisem słynnej zdolności Trullego. W Japonii, domowym wyścigu Toyoty, reprezentanci zespołu zajęli drugi rząd, choć szybszy z nich był Ralf Schumacher. W Brazylii Jarno był 3-ci, ustawiając się do wyścigu w jednej linii z Fernando Alonso, który zdobył tego dnia 2-gi tytuł mistrza świata. Ostatecznie Trulli przegrał z Schumacherem o 5 punktów (20-15) i zajął dopiero 12. miejsce na koniec.
2007 rok był jeszcze gorszy dla japońskiego zespołu z siedzibą w niemieckim mieście Kolonia. Zdobyli jedynie 13 punktów i to Trulli był górą nad bratem 7- krotnego MŚ (8-5), który został osamotniony wśród przedstawicieli swojego rodu w stawce F1. Postawa kwalifikacyjna Włocha zasługuje na uznanie, bo 6-7 bolidem w układzie sił, jedynie 3 razy nie awansował do Q3. Niestety tego roku, konkretnie podczas GP Kanady miał na swoim koncie również niemiły incydent związany ze spowodowaniem dramatycznego wypadku naszego rodaka Roberta Kubicy.
O winie Włocha tym bardziej świadczyły pierwsze słowa Polaka jakie wypowiedział po wyciągnięciu z bolidu: “Pie*rzony Trulli”. Na szczęście całokształt, ani jego dotychczasowej bogatej już kariery, ani nawet tamtego sezonu na tym nie ucierpiały. Notowania Włocha wtedy nawet wzrosły, tym bardziej że postawa młodszego z braci Schumacherów na jego tle skłoniła zespół do nieprzedłużenia z nim umowy i zakończyła tym samym jego 10-letnią karierę Niemca w F1.
Ostatnie przebłyski
Toyota po pożegnaniu się z Schumacherem, postanowiła dać szansę kolejnemu Niemcowi – Timo Glockowi – świeżo upieczonemu mistrzowi GP2, z 4 startami w F1 na koncie. Trulli pełnił swego rodzaju rolę mentora dla 26-latka, którego odstawiał w pierwszych wyścigach, co raczej nie było niespodzianką. W sezonie 2008 Włoch wykorzystywał swoje wieloletnie doświadczenie. Już w drugim wyścigu w Malezji, zaliczył niesamowity występ. Wystartował z P3 po karach dla kierowców McLarena. O ile jadący w ich barwach swój drugi wyścig – Heikki Kovalainen – był nad nim górą w wyścigu, to Lewis Hamilton kompletnie nie umiał sobie z nim poradzić. Spędził kilkanaście ostatnich okrążeń za tylnym skrzydłem Trullego, który ostatecznie minął metę na 4. miejscu przed Brytyjczykiem, który tamtego roku został mistrzem świata.
Kolejnym jego wspaniałym wyścigiem było GP Francji. Zyskał tam jedną pozycję na starcie po karze dla Lewisa Hamiltona za incydent w poprzednim wyścigu i ruszał z P4. Po starcie przebił się przed Alonso i był już 3-ci. Na ostatnim stincie musiał odpierać ataki Kovalainena i nie dać się zmusić do błędu, bowiem tuż za nimi jechał czekający na pomyłkę któregoś z nich, Robert Kubica. Ostatecznie Trulli utrzymał 3. miejsce. W następnych wyścigach nie był już w tak wysokiej dyspozycji, chociaż często zdobywał punkty. Ostatni popis w sezonie, dał podczas finałowych kwalifikacji w Brazylii. “Mistrz jednego okrążenia” wykręcił w nich 2. czas i stanął na starcie w jednej linii z walczącym wtedy do samego końca o tytuł MŚ, Felipe Massą. W wyścigu jednak zajął dopiero 8. miejsce.

Photo: MAXF1.net
Kolejny sezon w japońskim zespole
Sezon 2009 zaczął się bardzo obiecująco dla Toyoty. Dzięki rewolucji technicznej i wprowadzeniu innowacji przez niektóre zespoły jak np. podwójny dyfuzor, Toyota znalazła w TOP 3 najszybszych bolidów, podczas kiedy najlepsze teamy poprzedniego sezonu miały spore problemy i spadły w dół stawki. Wtedy wydawało się, że to będzie ten rok, w którym japoński zespół odniesie długo wyczekiwane zwycięstwo. Na inauguracji w Australii, będącą jego już 200. startem w F1, Trulli dojechał do mety na 3. miejscu za kierowcami dominującego Brawna. Nie obyło się jednak bez skandalu. Po wyścigu otrzymał karę czasową za rzekome wyprzedzenie Lewisa Hamiltona podczas neutralizacji i wypadł z punktów. Po 4 dniach prawda wyszła na jaw, że Hamilton celowo zwolnił przepuszczając go. Sędziowie anulowali karę Trullemu, dzięki czemu odzyskał podium i zdyskwalifikowali Hamiltona za fałszywe oskarżenia.

Photo: Motorsport
Cięższy sezon
W Malezji zakwalifikował się w pierwszej linii, za Jensonem Buttonem, a w wyścigu był 4-ty. Następnie w Chinach miał kłopoty z bolidem, przez co jadący za nim Robert Kubica, w deszczowym wyścigu nie zdążył wyhamować i wylądował na tylnym skrzydle Włocha, eliminując go z wyścigu. W Bahrajnie zdobył Pole Position, dając ogromne nadzieję na historyczny sukces. Podczas wyścigu degradacja opon u kierowców Toyoty była większa niż u rywali, przez co musiał zjechać na szybszy pit-stop i zajął 3. miejsce. Dalsza część sezonu nie była już tak dobra, zespół wypadł z czołówki. Podczas kwalifikacji w Belgii układ sił był tak wymieszany, że Pole Position zdobył Giancarlo Fisichella z Force India, a Trulli znowu się popisał plasując się tuż za swoim rodakiem.
W wyścigu już nie było tak dobrze, ostatecznie nie dojechał nawet do mety. Swój ostatni popis w karierze dał podczas domowego wyścigu swojego zespołu, na Suzuce. W kwalifikacjach był 2-gi, przegrywając z Sebastianem Vettelem zaledwie 0 0.060 sekundy. Swoją pozycję startową utrzymał do samej mety, zdobywając ostatnie podium w karierze. W Brazylii startował z 4. miejsca w jednej linii z Adrianem Sutilem, już na pierwszym okrążeniu doszło między nimi do kolizji. Kiedy wysiedli ze swoich bolidów, zaczęła się ostra wymiana zdań, która mogła skończyć się nawet rękoczynami. Na koniec roku zajął 8. miejsce, z dorobkiem 32, 5 punktu.
Sytuacja z Brazylii pomiędzy Trullim a Sutilem
Walka o pietruszkę
W obliczu światowego kryzysu, Toyota odeszła z F1. Posada Trullego i tak nie była do końca pewna, ponieważ chcieli zatrudnić Kamui Kobayashiego, który z bardzo dobrej strony pokazał się debiutując w 2 ostatnich wyścigach sezonu 2009. Rozważano również usługi Kimiego Raikkonena, aby mieć wielką gwiazdę w swoim składzie. Ostatecznie 35-letni Włoch dołączył do nowo utworzonego teamu, który przyjął legendarną nazwę Lotus, wraz z Heikkim Kovalainenem, z którym po słabym sezonie pożegnał się McLaren. Od samego początku było wiadomo, że nowe zespoły będą odstawać od reszty stawki. Bolidy miewały awarie, w Australii nawet nie wystartował do wyścigu. Pod koniec wyścigu w Monako miał kuriozalny wypadek, próbował wyprzedzić Karuna Chandhocka z zespołu HRT, jednak mając zbyt mało miejsca zahaczył o bolid Hindusa, co wzbiło go w powietrze i wylądował na tylnej części jego bolidu. Najlepszy wynik w 2010 roku osiągnął w Japonii, zajmując 13. miejsce.
W sezonie 2011 Team Lotus szukał ratunku finansowego sprzedając występy w sesjach treningowych kierowcom rezerwowym. Podczas GP Niemiec Trulli został nawet zastąpiony w wyścigu przez wspomnianego Karuna Chandhocka, którego sponsorzy zapłacili za udział w całym weekendzie wyścigowym. Najlepsze rezultaty jakie osiągnął to ponownie 13. miejsca w Australii i Monako. Już w pierwszej połowie roku mówiło się, że Włoch może zakończyć karierę.
Podpisał jednak kontrakt na starty w sezonie 2012, ale 17 lutego, czyli miesiąc przed rozpoczęciem sezonu, zespół zmieniający nazwę na Caterham ogłosił, że miejsce Trullego zajmie Witalij Pietrow. Rosyjski kierowca po zwolnieniu z Renault/Lotusa został bez posady, a zespół potrzebował pay-drivera, który mocno zasili konto zespołu. Tym samym prawie 15-letnia kariera w F1 dobiegła końca. Kierowca miał otrzymać odszkodowanie za zerwanie kontraktu, ale nie dostał go od razu i sądził się z zespołem przez następne kilka lat.
Trulli GP
W 2014 roku spróbował jeszcze swoich sił w Formule E, tworząc własny zespół. W drugim fotelu obsadził swoją rodaczkę, Michaele Cerrutti. Po kilku wyścigach jej miejsce zajął ich rodak, z którym rywalizował w F1, Vitantonio Liuzzi, który co ciekawe w taki sam sposób pożegnał się z F1 tuż przed sezonem 2012. Jeśli chodzi o wyniki to nie było rewelacji. Trulli i Liuzzi zapunktowali po razie, z czego Jarno był czwarty w Punta del Estre, a Liuzzi dziewiąty w Berlinie. Zespół miał kłopoty finansowe i nie był w stanie nawet przystąpić do pierwszych wyścigów sezonu 2015/2016 przez co zakończył swoją działalność.

Photo: Motorsport
Mistrz jednego okrążenia
W trakcie całej swojej kariery w F1 słynął z tego, że potrafił przejechać jedno bardzo szybkie okrążenie podczas segmentu kwalifikacji. Bywało, że notował w nich wynik ponad stan, niejednokrotnie miażdżąc pod tym względem swoich partnerów zespołowych. Mimo że zdobył tylko 4 Pole Position, to aż 15 razy ruszał z pierwszego rzędu tuż obok kierowców startujących w najmocniejszych bolidach. Na 256 sesji kwalifikacyjnych, aż 147 razy był w pierwszej 10-tce. Tą statystykę na pewno zepsuły mu starty w zespołach typu: Minardi, Prost i Lotus. Jego potencjał kwalifikacyjny nigdy jednak nie przekładał się na tempo wyścigowe, bardzo często już po kilku okrążeniach od startu spadał w klasyfikacji i często dojeżdżał na pozycjach niższych, niż te z których startował. Niemniej, jego umiejętność wyróżniała go na tle innych kierowców F1 i zapisał się dzięki niej w historii.
Trulli train
Poza umiejętnością wykręcenia bardzo dobrego czasu, słynął również z innej rzeczy. Mówiono o nim jeżdżąca szykana, bo rewelacyjnie potrafił spowalniać kierowców jadących za nim. Wielokrotnie podczas wyścigów, widzowie byli świadkami kolejki bolidów jadących jeden za drugim, na czele której zawsze jechał nie kto inny. tylko Jarno Trulli. Stąd wzięło się to słynne określenie: “Pociąg Trullego” czyli ang. “Trulli train”.
Wino dla mistrza świata
Już podczas kariery w Formule 1 odkrył pasję poza sportem. Zajął się produkcją wina. Podczas kiedy był zajęty ściganiem się na torze, to jego interesu pilnował ojciec, Enzo.
29 marca 2009 roku, czyli w dniu zdobycia przez niego “słynnego” podium w Melbourne, do Polski dotarła ogromna beczka z zawartością 69-litrów wina wyprodukowanego w winnicy zawodnika. Włoski kierowca podarował Polsce wino, które ma otrzymać pierwszy Polak, który zostanie mistrzem świata F1. Leżakuje sobie ono spokojnie w Toruniu, w piwnicach zamku krzyżackiego. Trulli pewnie zdecydował się wtedy na taki gest, z myślą, że już nie długo jego trunek otrzyma Robert Kubica, widząc po sezonie 2008 jak znakomicie radził sobie wtedy nasz kierowca w świecie F1. Niestety, historia pokazała, że tak się nie stało i ta ogromna zawartość alkoholu, pewnie jeszcze wiele lat będzie musiała czekać na swojego właściciela.
Photo: Getty Images