Max Verstappen wygrywa GP Kanady. Dużo pecha Lando Norrisa [PODSUMOWANIE]

Tym razem Max Verstappen nie był faworytem do zwycięstwa w tegorocznym GP Kanady. Holender jednak wykorzystał swoje szanse na 150% i odniósł 60 zwycięstwo w karierze.

Można powiedzieć, że to dało GP Miami, to zabrało GP Kanady. Mowa oczywiście o Lando Norrisie i jego dużej dawce pecha i niewykorzystanej szansy w GP Kanady. Tegoroczny wyścig w Kanadzie stał na wysokim poziomie, był przeplatany wieloma zwrotami akcji, neutralizacjami, zmianami warunków pogodowych. To było ściganie, za które kocham tor w Montrealu. Zapraszamy na podsumowanie tego wydarzenia.

To jednak Verstappen ma powody do radości. Pech Lando Norrisa…

Holender nie był w Kanadzie faworytem do zwycięstwa w Kanadzie, bo szanse rozkładały się pomiędzy dwóch/trzech kierowców. W grze był Verstappen, Norris i przed wyścigiem jeszcze Russell, który zdobył pole position. Kluczowym momentem dla tej rywalizacji była pierwsza neutralizacja, a wtedy liderem wyścigu był Lando Norris, który miał przewagę blisko 10s nad Verstappenem. Kiedy wprowadzono samochód bezpieczeństwa, Norris był już na przed aleją serwisową i decyzję o zjeździe do boksów trzeba by było podjąć w sekundę.

Reszta stawki zjechała na zmianę opon i oczywistym było, że Lando Norris zaraz swoją pozycję straci. Niestety, kierowca McLarena nie zdołał nadgonić straty do Red Bulla, choć było blisko po drugim pit stopie. Wtedy to McLaren podcinał Red Bulla, próbując tym sposobem wyjechać po swoim postoju przed Verstappenem. Lando Norris wyjeżdżając z alei miał po swojej prawej bolid Red Bulla, ale brak przyczepności na wyjeździe zabrał Brytyjczykowi szanse na powalczenie z Verstappenem. Później 3-krotny mistrz świata kontrolował dystans między nim a Norrisem i dojechał do mety jako zwycięzca GP Kanady.

Według mnie, to Lando Norris powinien ten wyścig wygrać. W pierwszej fazie to on miał zdecydowanie najlepsze tempo z czołówki, co potwierdził wyprzedzając Verstappena i Russella i oddalając się od nich na niemal 10s. Norris jechał pewnie i gdyby nie niefortunna pierwsza neutralizacja, to jego szanse na zwycięstwo byłyby bardzo poważne. Taki jest jednak motorsport, gdzie wiele czynników musi się złożyć na ostateczny sukces. Tym razem się nie udało.

Sergio Perez chce odwołać przedłużenie kontraktu

Sergio Perez, podobnie jak rok temu, dobrze zaczął sezon, ale im dalej w las, tym gorzej. Meksykanin w ostatnich trzech wyścigach zdobył tylko 4 punkty, a od GP Monako nie dojechał w pierwszej dziesiątce. Również od wyścigu w Monako kierowca Red Bulla odpadał w kwalifikacjach już w Q1. W Kanadzie Perez zajął w czasówce 16. miejsce i nie było to spowodowane ruchem na torze czy czymś innym. W niedzielę Checo pogorszył swoją sytuację uderzając w bandy po ponad połowie wyścigu, przez co musiał wycofać się z GP Kanady.

Nie dość, że Perez wycofał się z wyścigu, to jeszcze otrzymał karę +3 miejsc na starcie do GP Hiszpanii za powrót do alei serwisowej uszkodzonym bolidem. Nie zapominajmy również o kolizji z Gaslym. Gorzej być nie może! Red Bull musi sobie pluć w brodę, że już teraz zdecydowali się na przedłużenie umowy aż o 2 lata z Sergio Perezem. No chyba, że im taka sytuacja odpowiada….

Świetny Mercedes!

Mercedes przeszedł samego siebie podczas tego wyścigu. Zespół ten miał świetne tempo i wraz z Norrisem i Verstappenem byli najszybsi na torze. Najpierw niespodziewane pole position Russella w sobotę, a w niedzielę walka obydwu kierowców niemieckiego zespołu o podium. Tym razem pojedynek o pudło wygrał George Russell, który zdołał wyprzedzić Hamiltona na 2 okrążenia przed końcem. Mercedes po niemrawym początku sezonu, wrócił do żywych rundą w Kanadzie.

Jestem ciekaw czy to kwestia toru, a może jednak Mercedes uporał się z problemami i teraz będzie tylko lepiej. Kolejna runda to Hiszpania i tor pod Barceloną, który zawsze sprzyjał Mercedesowi. Zespół Toto Wolffa czuje się tutaj jak ryba w wodzie i myślę, że będą w stanie powalczyć nawet o zwycięstwo przy odpowiednim wyniku w kwalifikacjach.

Fot. Mercedes-AMG PETRONAS F1 Team

Ciekawe jest to, że pomimo dobrego wyniku Lewisa Hamiltona, on sam dobrze nie ocenia tego wyścigu, nazywając go „jednym z najgorszych w karierze”. Brytyjczyk przyznał, że popełnił zbyt wiele błędów i wspominał o nieudanych kwalifikacjach, w których jego zdaniem powinien zakwalifikować się na lepszej pozycji, co ułatwiłoby niedzielny wyścig.

Dobry rezultat Astona Martina

Podobnie jak Mercedes, Astom Martin w Kanadzie miał na tle innych weekendów dobrą rundę. Fernando Alonso i Lance Stroll weszli do Q3 i zajęli punktowane miejsca, a dokładnie miejsce 6. i 7. Dla tego zespołu obecny sezon nie układa się łatwo, mają swoje problemy, które wpływają na sytuację w klasyfikacji konstruktorów. Tor w Montrealu jest jednym z lepszych obiektów dla Astona. Na Circuit Gilles Villeneuve zespół dowodzony przez Mike Kracka jest zawsze groźny.

Aston jednak nie ma aż wielu powodów do optymizmu czy radości. Musimy wziąć przede wszystkim pod uwagę to, że z pierwszej dziesiątki odpadło Ferrari i Sergio Perez. W dodatku, AM nie miał podejścia do Mercedesa, które miało przewagę nad zespołem Lawrenca Strolla i tak naprawdę Aston Martin osiągnął maksymalnie dobry wynik. Gdyby nie brak trzech kierowców w punktowanej dziesiątce, a więc: Leclerca, Sainza i Pereza, to wynik ten nie robiłby takiego wrażenia. W zespole na pewno zdają sobie sprawę i ich prace nad poprawą swojej sytuacji z pewnością nie zwolnią po dobrym, aczkolwiek nie do końca miarodajnym rezultacie w GP Kanady.

Gdzie to Ferrari z Monako?

Czy ktoś wie czy może podmieniono bolidy Ferrari podczas podróży po wyścigu w Monako do Kanady? Czy może w fabryce ktoś chciał jeszcze coś poprawić, a wyszło zupełnie na odwrót? Ferrari po wspaniałym weekendzie w kraju Charlesa Leclerca miało iść dalej za ciosem i zawalczyć w Kanadzie z Red Bullem o kolejne zwycięstwo, a przynajmniej zdobyć podium. Niestety, Leclerc i Sainz przyjęli lodowaty prysznic, kiedy to tym razem nic nie poszło po ich myśli.

Charles Leclerc miał problemy z silnikiem, przez co odstawał na takim torze jak Circuit Gilles Villeneuve. Kiedy już Ferrari zdołało naprawić usterkę, to podjęto złą decyzję o oponach – wypuszczono Leclerca na przesychający tor na slickach. Takie decyzje zawsze wiążą się z ryzykiem, ale Ferrari nie miało nic do stracenia. Niestety, tor był za mokry na slicki i Leclerc został zdublowany, a chwilę potem zdecydowano o wycofaniu kierowcy z Monako.

Sainz natomiast w końcówce wyścigu obrócił się i wypadł z toru, po drodze eliminując Alexa Albona. Jak widać, w kraju Ameryki Północnej wszystko poszło źle i był ty maksymalnie nieudany weekend. Takie rundy się zdarzają, ale mając ambicje walki o mistrzostwo z Red Bullem, każda tak runda oddala nadzieje o mistrzostwie. Szczególnie, że w tym wyścigu Ferrari z pewnością byłoby w walce o zwycięstwo, a wtedy emocje mielibyśmy jeszcze większe.

Fot. Scuderia Ferrari (@ScuderiaFerrari)/X

Daniel Ricciardo w punktach. Alpine z dwoma samochodami w TOP10

Daniel Ricciardo pokonał Yukiego Tsunode w kwalifikacjach i w GP Kanady. W sobotę ogółem Racing Bulls miało udaną sesję kwalifikacyjną, bo obydwaj kierowcy weszli do Q3, ale 5. miejsce Daniela Ricciardo było zdecydowanie wynikiem niespodziewanym. W wyścigu tylko jeden z kierowców tego zespołu wykorzystał udane kwalifikacje i dojechał w punktach, a był nim właśnie Australijczyk. Ósme miejsce pomimo kary 5s za falstart i nie do końca udanej strategii – to naprawdę świetny wyścig. Ricciardo jest obecnie takim kierowcą, który nie prezentuje wysokiego poziomu, ale co jakiś czas potrafi pokazać swoje umiejętności przypominając nam, że to przecież nie jest byle jaki kierowca. Szkoda, że tylko co jakiś czas…

Alpine dojechało w Kanadzie dwoma samochodami na dwóch ostatnich punktowanych miejscach. Pierre Gasly drugi raz z rzędu zapunktował i wydostaje się powoli z szarego końca klasyfikacji. Alpine wygląda coraz lepiej i wydaje się, że znaleźli trop, którym podążając wrócą do środka stawki.

Racing Bulls również miało szanse na podwójne punkty, bo Yuki Tsunoda na 10. okrążeni przed końcem na 9. miejscu, a tuż za nim podążał Daniel Ricciardo. Niestety, w drugim sektorze Japończyk popełnił błąd w dziewiątce i obrócił się przejeżdżając przez trawę. W konsekwencji to Alpine zdobyło podwójne punkty korzystając na błędzie kierowcy Racing Bulls.

Fot. Visa Cash App RB F1 Team (@visacashapprb)/X

Słowem podsumowania

GP Kanady było najlepszym wyścigiem tego roku i nikt nie wmówi, że tak nie było. Zmienne warunki to najlepsze co może być dla emocji ogółem w każdej serii motorsportu. Ciągła dynamika akcji związana ze zmianą opon, postojami, grą strategiczną, próbami podcinania rywali, a co najważniejsze – pojedynki na torze. To właśnie dało nam tegoroczne GP Kanady. Pomimo tego, że wyścig wygrał Max Verstappen, to nie można narzekać na nudę. Jeżeli Verstappen miałby wygrywać resztę wyścigów po takiej rywalizacji, to jeszcze możemy to przeboleć. Oby było więcej takiego ścigania jak w Kanadzie, bo o to w tym wszystkim przecież chodzi!

Wyniki GP Kanady

Szczegółowe wyniki sprawdzicie TUTAJ.

Strategie zespołów

Jak widać na powyższej grafice, Lando Norris i Daniel Ricciardo jako jedyni zjechali okrążenie na pit stop podczas pierwszej neutralizacji. W przypadku Norrisa kosztowało to utratę pozycji lidera, które zdobył wyprzedzając Russella i Verstappena. Później, McLaren próbował podciąć Red Bulla przedłużając stint o 2 okrążenia dłużej od Verstappena, ale to nie wyszło i ostatecznie to Holender triumfował w GP Kanady.

Klasyfikacje i kalendarz

Klasyfikacje kierowców i konstruktorów sprawdzicie TUTAJ. Kalendarz jest dostępny dla Was TUTAJ.

Jeśli chodzi o F1, to kolejny wyścig odbędzie 23 czerwca i będzie to GP Hiszpanii. Runda, która nie jest lubiana przez wielu kibiców z powodu charakterystki toru pod Barceloną. Za tydzień natomiast prawdziwe święto motorsportu – 24h of Le Mans! Zapraszamy do śledzenia naszych treści związanych z tym wydarzeniem, a przygotowujemy ich dla Was wiele.

Fot. Oracle Red Bull Racing (@redbullracing)/X

Podobne wpisy