Najsłynniejsi hiszpańscy kierowcy Formuły 1
W ten weekend Formuła 1 ściga się w Hiszpanii na torze pod Barceloną. Z tej okazji zapraszamy do wpisu o najsłynniejszych hiszpańskich kierowcach.
Z okazji nadchodzącego Grand Prix Hiszpanii, chcemy przypomnieć najsłynniejszych kierowców, którzy pochodzili z tego kraju. Hiszpania, mimo że jest jednym z największych państw w Europie i posiada kilka słynnych torów wyścigowych, bardzo długo musiała czekać na zawodnika, który będzie w stanie odnosić sukcesy w królowej sportów motorowych. Szanse na to były spore już w latach 50. XX wieku. Niestety, dobrze zapowiadającą się karierę ich nadziei narodowej przerwała tragiczna śmierć.
W artykule:
Długie oczekiwanie na następcę
Następni Hiszpanie, którzy wchodzili do F1 byli outsiderami. Kilku z nich nigdy nie zakwalifikowało się nawet do wyścigu. W latach 1987-1989 słynny zespół Minardi miał w swoim składzie dwóch kierowców z tego kraju. Pierwszym z nich był Adrian Campos, który 17 razy zakwalifikował się do wyścigu, ale z powodu awaryjności samochodu tylko 2 razy osiągnął metę. Pożegnał się z tą ekipą po pierwszych rundach sezonu 1988, po tym jak 3 razy z rzędu nie zdołał się zakwalifikować.
Zmarły na początku 2021 roku Campos zdecydowanie zrobił większą karierę jako szef zespołu. Prowadził team Campos Meta, który odnosił sukcesy w seriach juniorskich i został wybrany do stawki F1 na sezon 2010, ale nie był w stanie finansowo sprostać temu wyzwaniu. Adrian Campos sprzedał go Jose Ramonowi Carabante, pod którego wodzą zadebiutował w F1, pod nazwą HRT. Obecnie zespół Campos Racing pod wodzą syna Adriana jr. rywalizuje w stawce F2, F3 oraz hiszpańskiej F4.
Drugim z Hiszpanów startujących w tamtym okresie we włoskim zespole był Luis Perez-Sala, który zadebiutował w sezonie 1988 gdzie zdążył się jeszcze spotkać z Camposem w jednym teamie. Przejeździł tam 2 pełne sezony. W 32 weekendach 26 razy zakwalifikował się do wyścigu i zdobył 1 punkt, co przy możliwościach bolidu i tylko 6. miejscach punktowanych już można uznać za spory wyczyn. W 2012 roku Perez-Sala pełnił rolę szefa we wspomnianym HRT, dla którego był to ostatni rok istnienia.
Dopiero pod koniec lat 90. a właściwie już na początku XXI wieku, hiszpańscy kierowcy byli w stanie prezentować poziom wyższy niż zamykanie stawki. Tak długie oczekiwanie zwróciło im się z nawiązką, bo po dzień dzisiejszy mogą podziwiać kierowcę, który rozsławił F1 w ich kraju. Ten rok może być najlepszym w historii ich motosportu, bo pierwszy raz w historii F1 (poza epizodem w 2006) dwóch reprezentantów tego kraju walczy w ścisłej czołówce.
Czas na zaprezentowanie najsłynniejszych hiszpańskich kierowców w historii F1. Oto oni:
Alfonso de Portago
Błękitna krew
Urodzony w Londynie de Portago pochodził z rodziny szlacheckiej. Oprócz pasji do ścigania, był również bobsleistą. W tej dziedzinie wystąpił nawet na Igrzyskach Olimpijskich w 1956 roku, gdzie zajął 4. miejsce, a rok później wywalczył brązowy medal na mistrzostwach świata.
Swoją karierę wyścigową rozpoczął w 1953 roku. Związał się wtedy z teamem Ferrari, w którym startował do samego końca swojego życia. W 1954 roku wraz z Harrym Shellem wywalczył 2. miejsce w 1000 km Buenos Aires ustępując tylko duetowi Umberto Magiolli/Giuseppe Farina. Kolejne sukcesy w wyścigach samochodowych otworzyły mu drogę do Formuły 1.
Hiszpańska nadzieja
Enzo Ferrari w 1956 roku dał mu szanse startów w swoim zespole, w królowej sportów motorowych. Tym samym partnerował tam m. in. Peterowi Collinsowi i walczącemu o 4 tytuł mistrza świata – Juanowi Manuelowi Fangio. Zadebiutował w połowie sezonu podczas GP Francji, gdzie po starcie z P9, odpadł po 20. okrążeniach, po awarii skrzyni biegów.
W drugim starcie jakim było GP Wielkiej Brytanii na Silverstone po 70. okrążeniach zespół kazał mu oddać samochód Collinsowi, który odpadł z powodu wycieku oleju. Brytyjczyk pokonał nim pozostałych 30. kółek finiszując na drugim miejscu. Tym samym wynik został przypisany dwóm zawodnikom, ale zdobycz punktowa została podzielona na pół, czyli de Portago zdobył 3 punkty. W następnych 2. wyścigach Hiszpan nie dojechał do mety.
Tragiczny finał
Udało mu się utrzymać posadę w zespole na sezon 1957 w Ferrari, które do pierwszego wyścigu sezonu w Argentynie wystawiło 7 samochodów, dzieląc udział między 10 kierowców. Nie biorący udziału w kwalifikacjach de Portago zmienił się w połowie dystansu z Jose Froilanem Gonzalezem. Parze udało się wywalczyć 5. miejsce, a punkty za zdobyty rezultat również podzielono na pół, co dało Hiszpanowi 4 punkt w karierze.
Na następne GP trzeba było czekać aż 4 miesiące. 12 maja na tydzień przed wyścigiem w Monako, de Portago startował we Włoskim wyścigu „Mille Miglia”. W jego samochodzie doszło do wystrzału opony, co spowodowało koszmarny wypadek, w którym poniósł śmierć, mając niespełna 29 lat. Oprócz niego zginęło co najmniej 9 kibiców. Tragiczny koniec kariery znakomicie zapowiadającego się kierowcy.
Starty | 5 |
Zwycięstwa | 0 |
Podium | 1 |
Pole Position | 0 |
Najszybsze okrążenia | 0 |
Punkty | 4 |
Marc Gene
Połączenie nauki z pasją
Jako jeden z nielicznych kierowców F1 ma wykształcenie wyższe. Jeszcze przed debiutem w niej skończył studia ekonomiczne na uniwersytecie w Buckingman. Drogę do królowej sportów motorowych otworzyło mu zdobycie mistrzostwa w World Series by Nissan w 1998 roku. W awansie pomogła mu też krajowa firma telekomunikacyjna Telefonica, która została sponsorem teamu Minardi.
W 1999 roku partnerem Hiszpana był bardziej doświadczony Luca Badoer. Włoch podczas loteryjnego GP Europy na torze Nurburging znalazł się na 4. miejscu mając ogromną szansę na sprawienie sensacji. Niestety, w jego samochodzie zawiodła skrzynia biegów. Skorzystał na tym Gene awansując na 6. miejsce i zdobył jedyny punkt dla zespołu w sezonie.
Tym samym to Hiszpan utrzymał posadę w zespole na kolejny sezon, a jego nowym partnerem został Gaston Mazzacane. Obaj nie zdobyli punktów, ale to Argentyńczyk został sklasyfikowany pozycję wyżej na koniec. Po sezonie 2000 Minardi całkowicie wymieniło skład, co dało Hiszpanii kolejnego kierowcę z ich kraju, ale o tym w dalszej części artykułu.
Słynny rezerwowy
Gene chciał pozostać w królowej sportów motorowych i udało mu się znaleźć posadę kierowcy rezerwowego w zespole Williams, który był w TOP3 najlepszych zespołów. Podczas GP Włoch 2003 otrzymał szansę zastąpienia Ralfa Schumachera i poradził sobie bardzo dobrze w tej roli zajmując 5. miejsce w wyścigu. Podczas GP USA 2004 Niemiec, po kraksie, odniósł poważną kontuzję. Dzięki temu Gene otrzymał kolejną szansę startów, ale po niezdobyciu punktów w dwóch wyścigach zespół wymienił go na Antonio Pizzonię.
W 2005 roku przeniósł się z Williamsa do Ferrari, gdzie wraz z Lucą Badoerem również pełnił rolę kierowcy rezerwowego. Po fatalnych występach Włocha, gdy ten zastępował Felipe Massę w 2009 roku rozważano wsadzenie do bolidu Gene, ale postanowiono drugi raz nie ryzykować. Tego samego roku Hiszpan odniósł zwycięstwo w 24 Hours of Le Mans. W teamie z Maranello pracuje do dziś, łącząc to z rolą reportera telewizyjnego.
Starty | 36 |
Zwycięstwa | 0 |
Podium | 0 |
Pole Position | 0 |
Najszybsze okrążenie | 0 |
Punkty | 5 |
Pedro de la Rosa
Japoński objaw umiejętności
Hiszpan rozpoczął karierę bardzo późno, jak na współczesnego kierowcę, który dotarł do F1. Miał 17 lat kiedy zaczął ścigać się na gokartach w lokalnej serii. W 2007 roku przyznał, że żałuje przeciągania tej decyzji i szybszy start kariery umożliwiłby mu osiągnięcie więcej. W porę jednak dostał wsparcie, które pozwoliło mu awansować do samochodów jednomiejscowych.
Wygrał kilka serii juniorskich u siebie w kraju, a następnie po słabym roku w Brytyjskiej F3 na sezon 1995 wyruszył do Japonii, gdzie w Japońskiej Formule 3 został mistrzem. Z powodzeniem kontynuował karierę wyścigową w Kraju Kwitnącej Wiśni i już w drugich sezonach startów równoległe zdobył mistrzostwo Formuły Nippon i Super GT.
Odzew z F1
Sukcesom de la Rosy nie pozostał obojętny Eddie Jordan, zatrudniając Hiszpana w swoim zespole jako kierowcę rezerwowego na sezon 1998. Ta rola była wtedy dużo bardziej pożyteczna niż teraz, z racji że taki zawodnik mógł bez ograniczeń testować bolidy. Następnym krokiem był awans na kierowcę wyścigowego w zespole Arrows.
Miał wtedy już 28 lat, a swój debiut ukończył na 6. miejscu zdobywając punkt, który okazał się jedynym w sezonie dla tej ekipy. W pozostałych 15 wyścigach zaledwie 4 razy dojechał do mety. Na sezon 2000 Taranasuke Takagiego u boku de la Rosy zastąpił Jos Verstappen. Rok młodszy, ale za to dużo bardziej doświadczony Holender radził sobie lepiej od Hiszpana. Zdobył 5 punktów, a Pedro finiszując 2 razy na P6 tylko 2. W ten sposób to on z tej dwójki pożegnał się z zespołem
Druga szansa
De la Rosa na sezon 2001 dołączył do zespołu Jaguar, gdzie pozostała mu posada kierowcy rezerwowego. Na ponowną okazję powrotu na grid nie musiał długo czekać. Już od 5. rundy w Hiszpanii zajął miejsce Luciano Burtiego, który przeszedł do zespołu Prost na miejsce Gastona Mazzacane. Możliwości bolidu nie były złe o czym świadczy fakt, że Eddie Irvine zdobył podium na ulicach Monako. De la Rosa trochę odstawał od wicemistrza świata z 1999 roku, ale 2 razy udało mu się zapunktować. Zgromadził 3 oczka i pozostał partnerem Brytyjczyka na następny rok.
Tym razem został przez niego zmiażdżony. W ostatnim roku punkotwanej szóstki, Irvine, który zdobył podium na Monzy, w swoim ostatnim sezonie w F1 zmiażdżył Hiszpana 8-0 w tym pojedynku. To nie przekonało szefostwa zespołu, aby Pedro mógł nadal u nich startować mimo zwalniającej się posady.
Trening czyni mistrza
W 2003 roku został kierowcą rezerwowym McLarena aby pracować nad rozwojem bolidów i szkolić swoje umiejętności. Ekipa testowa w Woking dzięki temu wzmocniła się, bo dwa lata wcześniej tą samą funkcję po rozstaniu z Benettonem objął Alex Wurz. Sezon 2004 zespół ukończył poza TOP 3, co dało możliwość wystawiania 3 samochodu w piątki dla nich na następny sezon.
Okazało się, że mierzący 187 centymetrów wzrostu Alex Wurz nie mieści się do bolidu, dzięki czemu to niższy o 10 cm de la Rosa miał więcej okazji do pojeżdżenia, a Austriak musiał czekać aż przebudują konstrukcję specjalnie dla niego.
Przed trzecim wyścigiem sezonu, którym było GP Bahrajnu kontuzji doznał Juan Pablo Montoya, przez co team był zmuszony sięgnąć po Hiszpana. Regularny kontakt z samochodem zaprocentował zajęciem 5. miejsca w wyścigu i wykręceniem najszybszego okrążenia. Słynny Kolumbijczyk opuścił nagle team w połowie sezonu 2006.
Wtedy De la Rosa już jako jedyny rezerwowy (Wurz przeszedł do Williamsa) znowu okazał się pierwszym wyborem ekipy w obsadzeniu wolnego fotela na resztę sezonu. Okazało się, że dzięki zdobytemu doświadczeniu jest w stanie być konkurencyjnym, w bolidzie ze ścisłej czołówki. Wyścig życia pojechał na Hungaroringu, zajmując 2. miejsce w deszczowym GP Węgier. Ron Dennis nawet rozważał zatrudnienie go na sezon 2007 w roli kierowcy etatowego. Ten epizod opisywaliśmy w artykule o sezonie 2007 McLarena.
Król powrotów
Ostatecznie wrócił do roli kierowcy rezerwowego i pełnił ją przez kolejne lata. Pod koniec 2008 roku z jego doświadczenia skorzystało Force India udostępniając mu samochód w testach posezonowych. Wtedy wprowadzono zakaz testów w trakcie sezonu, przez co zaczął myśleć o zakończeniu kariery.
Dołączenie do stawki F1 nowych teamów na sezon 2010 otwierało możliwości powrotu do ścigania. Wraz z Wurzem byli kandydatami do jazdy w US F1. De la Rosie udało się otrzymać posadę w Sauberze (startującym nadal z nazwą BMW). Kiedy team z Hinwil po kilku wyścigach uporał się z awaryjnością okazało się, że o 15 lat młodszy Kobayashi radzi sobie dużo lepiej za kierownicą. 39-letni Hiszpan jedyne punkty zdobył na Hungaroringu, gdzie był siódmy. Po GP Włoch zastąpiono go Nickiem Heidfeldem.
W 2011 wrócił do bycia rezerwowym w McLarenie, ale w piątek przed GP Kanady okazało się, że Sergio Perez, z jego byłego teamu (Sauber) odczuwający skutki wypadku z Monako, nie jest w stanie pojechać w dalszej części weekendu. Hiszpan od razu wskoczył do bolidu i poradził sobie całkiem dobrze będąc 17. w kwalifikacjach i 12. w wyścigu. Czy to miał być jego ostatni występ w F1? Nic z tych rzeczy.
Hiszpański zespół HRT zatrudnił go na sezon 2012. Jeżdżąc najgorszym bolidem w stawce prezentował się lepiej niż jego partner – Narain Karthikeyan, ale to Hindus skończył sezon wyżej dojeżdżając na 15. miejscu w Monako, a najlepszym rezultatem De la Rosy było pięciokrotne zajęte 17. miejsce. Po tamtym sezonie team zbankrutował.
De la Rosa znowu postanowił zostać kierowcą rezerwowym czołowego zespołu, ale zmienił środowisko i zawitał do Ferrari, gdzie pełnił tą funkcję w latach 2013-2014, po czym zdecydował się zakończyć karierę. Obecnie jest konsultantem w Astonie Martinie.
Starty | 105 |
Zwycięstwa | 0 |
Podium | 1 |
Pole Position | 0 |
Najszybsze okrążenia | 1 |
Punkty | 35 |
Jaime Alguersuari
Błyskawiczny awans
Kiedy mając 18 lat zostawał najmłodszym w historii mistrzem Brytyjskiej Formuły 3, spodziewano się, że obiecujący Alguersuari może w przyszłości awansować do F1. Nie przypuszczano jednak, że wydarzy się to już w następnym roku. Zadebiutował w połowie sezonu 2009 w zespole Toro Rosso.
Ten transfer był sporą sensacją, a kierowca w momencie debiutu pobił rekord najmłodszego kierowcy na starcie wyścigu F1 mając 19 lat i 125 dni. W osobnym artykule opisywaliśmy szczegółowo jego karierę wyścigową, dlatego teraz streścimy w pigułce jego pobyt w najszybszej serii świata.
Do końca sezonu ciężko było mu się zaaklimatyzować w bolidzie, nie mając możliwości przetestowania maszyny między wyścigami. Danie mu szansy startów na sezon 2010 okazało się dobrą decyzją. Zaczął w nim rozwijać skrzydła, a w 2011 pokazał już regularną szybkość i zdarzały mu się znakomite występy, jak na możliwości auta. Spędził w F1 łącznie 2,5 sezonu po czym Helmut Marko podziękował mu za współpracę. Nie poznamy nigdy odpowiedzi jaki był jego prawdziwy potencjał i jak potoczyłaby się jego dalsza kariera.
Co by było, gdyby?
Można przytoczyć kilka scenariuszy, jak mogła dalej potoczyć się kariera ówczesnego, najmłodszego kierowcy w historii. Pierwszym z nich są dalsze starty w Toro Rosso i awans do Red Bulla, na który musiałby poczekać jeszcze 2 lata, ale trzeba pamiętać, jakim środowiskiem jest ta akademia. W kolejce czekali następni kandydaci, którzy też zasługiwali na swoją szansę. Takiej liczby juniorów, jaką mieli wtedy, mogli sobie pozazdrościć po sezonie 2018, kiedy nie mieli nawet kim zastąpić Brendona Hartleya.
Drugą opcją mógł być powrót do F1 w innym teamie, ale możliwe to było dopiero w sezonie 2013 po spędzeniu roku na ławce rezerwowych. Hiszpan upatrywał sobie miejsce w Force India, ale zespół wolał postawić na zawodnika, który wcześniej był już z nimi związany. W ten sposób 23-letni Alguersuari poszedł w zapomnienie przez środowisko F1. Być może zostałby kolejną Hiszpańską gwiazdą F1.
Starty | 46 |
Zwycięstwa | 0 |
Podium | 0 |
Pole Position | 0 |
Najszybsze okrążenie | 0 |
Punkty | 31 |
Fernando Alonso
Żywa legenda
Tego kierowcy nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi sportów motorowych. Jest żywą legendą Formuły 1, która w tym roku ma szansę wrócić na najwyższy stopień podium pierwszy raz od 10 lat, kiedy to właśnie na torze w Montmelo triumfował po raz ostatni.
Kariera w pigułce
Po zdobyciu tytułu mistrzowskiego World Series by Nissan w 2000 roku dostał szansę debiutu w Formule 1 w teamie Minardi. Zespół był outsiderem, ale był dobrym miejscem do nauki dla młodego Hiszpana. Jego potencjał dostrzegł Flavio Briatore, który wykupił go, umieszczając w teamie Renault jako kierowcę rezerwowego.
Na sezon 2003 miał już zagwarantowane miejsce we francuskim teamie i wtedy jego gwiazda rozbłysła. W następnych latach zdobył 2 tytuły mistrza świata i wygrał 32 wyścigi, ale tym sezonem pokazuje, że to jeszcze nie koniec. Osiągnięcia na papierze nie oddają prawdziwego potencjału jakim dysponował przez całą karierę.
Aston Martin na ten weekend przygotował poprawki i liczy na walkę o zwycięstwo w zbliżającym się Grand Prix Hiszpanii. Tłumy kibiców przyjdą na tor, aby dopingować swojego idola.
Starty | 361 |
Zwycięstwa | 32 |
Podium | 103 |
Pole Position | 22 |
Najszybsze okrążenie | 23 |
Punkty | 2154 |
Carlos Sainz
Śladami idola
Jest synem dwukrotnego rajdowego mistrza świata – Carlosa Sainza seniora. Kiedy dorastał sukcesy w F1 odnosił jego idol Fernando Alonso. To skłoniło go, żeby zamiast pójścia w ślady ojca, zostać kierowcą wyścigowym. W wieku 11 lat rozpoczął karierę w kartingu, a w wieku 16 lat zadebiutował w Formule BMW. Szybko udało mu się odnieść sukcesy dzięki czemu został kolejnym juniorem Red Bulla.
Walka o swoje
Słaby sezon 2013 w serii GP3 oddalił go od spełnienia marzenia zostania kierowcą Formuły 1, ale zrehabilitował się rok później wygrywając World Series by Renault. O mistrzostwo walczył ze swoim o 3 lata starszym rodakiem – Roberto Merhim, który w 2015 również trafił do F1. Wystartował w 13 wyścigach w zespole Manor, a jego najlepszy rezultat to 12. miejsce w GP Wielkiej Brytanii.
Sainz awansował do F1 na sezon 2015 dzięki łutowi szczęścia, po tym jak zespół zatrudnił w Toro Rosso zamiast niego, Maxa Verstappena. Kiedy Sebastian Vettel postanowił zmienić barwy na Ferrari, miejsce Niemca w RBR z automatu zajął Daniił Kwiat, co zwolniło miejsce w juniorskim zespole Red Bulla u boku Holendra.
W debiucie zdobył 2 punkty za 9. miejsce. Następne wyścigi nie szły już po jego myśli, bardzo często miał awarię. Podejście zespołu do Sainza zmieniło się po zamianie Kwiat/Verstappen w maju 2016 roku. Okazało się, że ten Hiszpan odstający trochę od Holendra jest znakomitym kierowcą na tle Kwiata. Ambicje Sainza były spore, ale Helmut Marko mówił wprost, że nie mają możliwości awansować go do głównego zespołu.
Wybór własnej drogi
Na sezon 2018 podpisał kontrakt z Renault. Miał tam spędzić rok na wypożyczeniu nadal jako kierowca akademii Red Bulla. Mimo zwalniającego się miejsca po Danielu Ricciardo, nie zdecydował się zostać partnerem Verstappena w sezonie 2019 podpisując kontrakt z Mclarenem. Po bardzo dobrym pierwszym sezonie w teamie z Wooking Ferrari przed startem sezonu 2020 wybrał go na następcę Sebastiana Vettela w czerwonym bolidzie na 2021 rok.
W GP Brazylii 2019 po karze dla Lewisa Hamiltona przesunął się na 3. miejsce zdobywając pierwsze podium w karierze, na które czekał aż 101 wyścigów, co jest rekordem pod tym względem. W 2020 nadal startując w Mclarenie, ciągle potwierdzał wysoką dyspozycję, na Monzy do samego końca walczył o zwycięstwo, a w Portugali został liderem na pierwszych okrążeniach, objeżdżając na mokrej nawierzchni bolidy Mercedesa.
Pierwszy rok w Scuderii okazał się nadspodziewanie dobry, jak na możliwości samochodu. Jako jedyny w stawce ukończył wszystkie wyścigi, tylko 2 razy nie punktując. Wywalczył 4 podia i zdobył więcej punktów od Charlesa Leclerca, choć Monakijczyk miał sporo pecha. Kiedy w pierwszych wyścigach sezonu 2022 dysponowali najlepszym bolidem trochę odstawał od Charlesa. W deszczowych kwalifikacjach na Silverstone wywalczył Pole Position zamieniając je na zwycięstwo, choć to również zasługa decyzji teamu.
Obok jego idola z dzieciństwa będzie drugim bohaterem miejscowej publiczności w zbliżającym się Grand Prix. Co ciekawe, dopiero pierwszy raz, w karierze nie jest faworytem do zdobycia najlepszego rezultatu wśród reprezentantów swojego kraju.
Starty | 168 |
Zwycięstwa | 1 |
Podium | 15 |
Pole Position | 3 |
Najszybsze okrążenie | 3 |
Punkty | 830,5 |
Fot. Motorsport Images