Największe rozczarowania sezonu 2022

Pora na kolejne podsumowanie tego sezonu. Tym razem sprawdzimy kto zawiódł w sezonie 2022 i dlaczego? Zapraszamy!

Jak to w sporcie bywa, gdy jedni święcą swoje triumfy, inni mierzą się z przeciwnościami losu. Nie inaczej było w tym sezonie w Formule 1, gdzie również parę zespołów oraz kierowców spisało się z różnych powodów poniżej oczekiwań. Kto więc rozczarował w tym sezonie najmocniej?

Ferrari

Zespół z Maranello ma za sobą wyjątkowo nieudany sezon, choć wyniki na pierwszy rzut oka wcale tego nie pokazują. 2 miejsce w klasyfikacji konstruktorów oraz druga i piąta lokata w klasyfikacji kierowców wydają się być solidnym wynikiem, który jeszcze przed dwoma laty co wyścig nie był pewny awansu do Q3.

Rzeczywistość jest jednak dużo bardziej gorzka, bo Ferrari przed tym sezonem wyglądało na piekielnie mocną drużynę. Dwóch niesamowicie utalentowanych kierowców. Charles Leclerc oraz Carlos Sainz już sezon wcześniej pokazali, że tworzą jeden z najmocniejszych duetów w Formule 1.

Do tego doszła także świetna konstrukcja, jaką Ferrari przygotowało na ten sezon. Bolid F1-75 po testach wyglądał na najlepszy samochód w stawce. Sezon 2022 miał być pierwszym od 2018 roku, w którym Ferrari miało ponownie zawalczyć o mistrzostwo świata. Zaczęli wyśmienicie! Już w pierwszym wyścigu sezonu zdobyli dublet, a dobrą dyspozycją popisali się również w następnej rundzie, finiszując dwoma samochodami na podium.

Trzecie zawody sezonu – GP Australii były pechowe dla Carlosa Sainza. Hiszpan po prostym błędzie wyleciał z wyścigu tuż na początku rywalizacji. Piękny sen Ferrari trwał jednak dalej, gdyż Charles Leclerc odniósł swój drugi triumf w przeciągu 3 wyścigów. Kapitalna dyspozycja Scuderii połączona z problemami głównych rywali – Red Bulla z Maxem Verstappenem na czele, nie pozostawiała złudzeń. To miał być ten sezon! Niestety, delikatnie mówiąc, sprawy od tego momentu się nieco pokomplikowały.

Początek koszmaru Ferrari

Począwszy od zimnego prysznica w GP Emilii-Romanii, gdzie Carlos Sainz po wypadku w kwalifikacjach odpadł z wyścigu na pierwszym okrążeniu, a Charles Leclerc w końcowej fazie wyścigu uderzył w ścianę tracąc tym samym szanse na podium. Koszmar Ferrari zaczął się na dobre… W Miami mimo Pole Position zabrakło tempa. W Hiszpanii Leclerc stracił niemal pewne zwycięstwo po awarii silnika. Podobna sytuacja miała miejsce w Baku, zaraz po strategicznej kompromitacji w GP Monako.

Photo: Sky Sports

Właściwie od tego momentu wszystko zaczęło się sypać. Tempo z wyścigu na wyścigu wyglądało coraz gorzej. W mgnieniu oka Red Bull dogonił Ferrari, a po przerwie wakacyjnej Scuderii ciężko było odpierać ataki Mercedesa, który przecież tak koszmarnie zaczął kampanię 2022. Do tego dochodziło wiele błędów strategicznych. Właściwie co wyścig coś szło nie tak. Od wolnych Pit-Stopów, aż po źle dobrane ogumienie, czy zupełnie niezrozumiałe decyzje.

Po tak udanym początku, do końca sezonu zdołali wygrać jeszcze zaledwie 2 wyścigi – GP Wielkiej Brytanii oraz GP Austrii. To był istny dramat, na który ciężko było patrzeć. Tak kompromitujące się Ferrari – najważniejszy zespół w stawce, to dla Formuły 1 przykry widok. Apetyt i oczekiwania były spore, jednak skończyło się na ledwo wywalczonym wicemistrzostwie.

Photo: Sky Sports

Daniel Ricciardo

Przy okazji rozważania na temat rozczarowującego sezonu w wykonaniu poszczególnych zawodników, niestety nie sposób nie wspomnieć o Danielu Ricciardo. Kierowca McLarena pożegnał się z ekipą z Woking po naprawdę nieudanym sezonie 2022. Już rok wcześniej widać było, że nie najlepiej dogaduje się z konstrukcją swojego zespołu. Zdołał mimo to wygrać wyścig o GP Włoch!

Ten sezon miał być pełnym „odrodzeniem” Australijczyka. Było jednak inaczej. Daniel ominął całe oficjalne testy przedsezonowe w Bahrajnie, co oznaczało, że jedyne doświadczenie za kierownicą w zupełnie nowej konstrukcji nabył podczas ,,prywatnego shakedownu” na torze pod Barceloną. To rzecz jasna nie zwiastowało dobrego początku.

Już w pierwszych kwalifikacjach Daniel odpadł w Q1, podobnie jak zespołowy partner Lando Norris. Lando od tego momentu poszybował w górę, a forma Daniela pozostawiała wiele do życzenia. Cały sezon był w cieniu partnera zespołowego, a w ostatecznym rozrachunku stracił do niego aż 85 punktów w klasyfikacji kierowców. Daniela Ricciardo nie będzie w przyszłym roku w stawce Formuły 1. Zamiast tego będzie pełnił rolę 3 kierowcy w ekipie Red Bull Racing.

Photo: Fox Sports

Nicholas Latifi

Dla Kanadyjczyka to również nie był sezon życia. W tym roku Nicholas niestety słynął przede wszystkim ze słabego tempa, a także z dość częstego rozbijania swoich samochodów, szczególnie na początku sezonu. W GP Arabii Saudyjskiej rozbił się zarówno w kwalifikacjach jak i w wyścigu, do czego dołożył jeszcze zupełnie niepotrzebną kolizję z Lancem Strollem na okrążeniu zjazdowym w kwalifikacjach do GP Australii.

Latifi miał co prawda momenty godne pochwały, takie jak występ w Q3 w GP Wielkiej Brytanii, czy 8 pozycja w GP Japonii. Niemniej to nie wystarcza, aby stwierdzić, że Nicholas zasługuje na miejsce w Formule 1. Cały sezon spędził w cieniu Alexa Albona, który zebrał 4 punkty dla swojego zespołu.

Był dużo słabszym zawodnikiem, co dobitnie pokazał w GP Włoch, gdzie przegrał zarówno kwalifikacje, jak i wyścig z debiutującym Nyckiem De Vriesem, który do jazdy w ten weekend został powołany w sobotę z rana. Nicholas po tym sezonie pożegnał się z Formułą 1 i wiele osób twierdzi, że jego odejście z F1 powinno mieć miejsce o wiele wcześniej.

Photo: Getty Images

Mick Schumacher

Kolejnym kierowcą na liście tych, którzy najbardziej zawiedli musi znaleźć się nazwisko Micka Schumachera. Mick również nie znalazł miejsca na starty w przyszłym sezonie. Sezon 2021 w przypadku Micka wydawał się być bardzo solidny. Popełniał co prawda sporo błędów, lecz spisywał się dużo lepiej od zespołowego partnera – Nikity Mazepina. To właśnie zmiana partnera oraz otrzymanie całkiem konkurencyjnej maszyny zmieniła bieg kariery Micka Schumachera.

Od sezonu 2022 ścigał się u boku powracającego do stawki Kevina Magnussena. Duńczyk od samego początku prezentował kapitalną dyspozycję. Mick natomiast wyraźnie odstawał. Zdarzało mu się dość często rozbijać bolid, co w przypadku Haasa ze względu na ich budżet było bardzo kosztowne. Mimo przebłysków lepszej formy takich jak weekendy na Silverstone czy Red Bull Ringu, Schumacher nie dowoził wyników, które usatysfakcjonowałyby jego zespół.

W porównaniu do Kevina wypadał blado, co w pewien sposób symbolicznie pokazały kwalifikacje w Brazylii, gdzie podczas gdy Kevin zdobył sensacyjne Pole Position, Mick zakwalifikował się na ostatniej pozycji. Zapewne nie jest to koniec marzeń Niemca o startach w Formule 1. Być może wróci jeszcze do ścigania, ku uciesze wszystkich sympatyków zawodników z rodziny Schumacherów.

Photo: Planet F1

Photo: Scuderia Ferrari/Twitter

Podobne wpisy