Nocne ściganie w zmiennych warunkach – podsumowanie GP Singapuru

Po dwóch sezonach wróciło GP Singapuru. Wyniki sobotnich kwalifikacji zapowiadały ciekawe widowisko, które wyścig dostarczył z nawiązką!

Start

Start do wyścigu pierwotnie był planowany na godzinę 14 polskiego czasu, niemniej na skutek niekorzystnych zdaniem kontroli wyścigu warunków pogodowych, cała procedura startowa łącznie z otwarciem alei serwisowej oraz wyjazdem na pola startowe została opóźniona. Na szczęście tor przesychał w dość szybkim tempie, dzięki czemu nieco ponad godzinę później udało się rozpocząć rywalizację.

Tor wciąż był mokry, a więc wszyscy kierowcy na start wybrali opony przejściowe. Z pole position po raz 9 w tym sezonie ruszał Charles Leclerc, a obok niego pierwszy rząd uzupełnił Sergio Perez. Dalej ustawili się Hamilton, Sainz, Alonso, Norris, Gasly, Verstappen oraz Magnussen, a pierwszą 10 zamknął Yuki Tsunoda.

Photo: Formula 1/Twitter

Na dojeździe do pierwszego zakrętu Sergio Perez po świetnym starcie odebrał pozycję lidera Charlesowi Leclercowi. Za nimi zaś Carlos Sainz uporał się z Lewisem Hamiltonem, a Max Verstappen stracił parę pozycji po tym jak w jego samochodzie na skutek niskich obrotów włączył się system “anti-stall” zapobiegający zgaśnięciu silnika. Sporo na starcie zyskali za to kierowcy Astona Martina awansując tym samym do pierwszej 10.

Wyzwanie ścigania w Singapurze

Po starcie świetnie można było zauważyć jak piekielnie trudna jest rywalizacja na tym obiekcie, szczególnie gdy ma ona miejsce w takich warunkach pogodowych. Kierowcom bardzo ciężko było wykonać jakikolwiek manewr wyprzedzania, gdyż nawet najmniejszy zjazd z linii wyścigowej oznaczał najechanie na bardziej mokrą część toru, a w konsekwencji ryzyko utraty przyczepności. Najlepszym przykładem na potwierdzenie tych słów był Max Verstappen, który mimo znacznie lepszego tempa, nie mógł uporać się z jadącym przed nim Sebastianem Vettelem.

George Russell zaś, odrabiając straty po starcie z alei serwisowej, w trakcie próby ataku na Valtteriego Bottasa zupełnie przestrzelił dohamowanie do zakrętu numer 7 właśnie przez różnicę w stanie nawierzchni. Doszło wtedy między nimi do lekkiego kontaktu, lecz to nic w porównaniu do tego co przytrafiło się drugiemu kierowcy Alfy, Zhou Guanyu.

Photo: Formula 1/Twitter

Na 7 okrążeniu Nicholas Latifi nie zostawił Chińczykowi miejsca w dojeździe do piątego zakrętu, na skutek czego doszło między nimi do kolizji. Obaj byli zmuszeni, aby wycofać się z wyścigu na skutek uszkodzeń zawieszenia, a stojący na poboczu bolid Alfy Romeo sprawił, że na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa

Pokerowa zagrywka Russella

Wyżej wspomniany błąd George’a sprawił, że jego opony przejściowe nie nadawały się do dalszej jazdy. Pit-Stop w tak wczesnej fazie wyścigu niemalże na pewno pozbawiłby Brytyjczyka szans na solidny wynik. Mercedes, wobec tego postanowił zaryzykować i założyć swojemu zawodnikowi “slicki” w czasie, gdy na torze pojawiła się wirtualna neutralizacja spowodowana awarią samochodu Fernando Alonso. Rezultaty z początku nie były zadowalające.

Russell miał wyraźne problemy z utrzymaniem samochodu w torze, a tempo przynajmniej na pierwszych okrążeniach pozostawiało wiele do życzenia. Niemniej, młody Brytyjczyk wziął na swoje barki ciężar zadania, przed którym stanął i ani myślał o ponownej zmianie opon. Wiedział, że to byłby gwóźdź do trumny dla marzeń o dobrym wyniku. George stał się tym samym swego rodzaju wyznacznikiem dla innych zespołów. Wszyscy spoglądali na czasy jakie kręcił, co pozwoliło znacznie trafniej ocenić właściwy moment na zmianę.

Wypadki chodzą po kierowcach…

Mimo, że tor wyraźnie przesychał wciąż stanowił ogromne wyzwanie dla zawodników. Alex Albon wracający do ścigania po poważnych problemach zdrowotnych rozbił swój samochód na 26 okrążeniu, kończąc tym samym swój udział w tym wyścigu. Niewiele brakowało, a taki sam los spotkałby samego Lewisa Hamiltona!

Brytyjczyk mimo swojego ogromnego doświadczenia dał się zaskoczyć trudnym warunkom i dość mocno uderzył w ścianę w zakręcie numer 7. Co najbardziej intrygujące, Lewis nie tylko nie zakończył na tym swojego wyścigu, ale także zdołał wrócić do rywalizacji tracąc tylko jedną pozycję.

Photo: Formula 1/Twitter

Niestety, przednie skrzydło Hamiltona było dość mocno uszkodzone i z uwagi na ryzyko oberwania się tego elementu, należało go wymienić w alei serwisowej. Szczęśliwie dla Lewisa, zjazd na naprawę idealnie zgrał się z czasem, kiedy to slicki zaczynały spisywać się lepiej, a na torze pojawiła się wirtualna neutralizacja po wypadku Yukiego Tsunody, kolejnego kierowcy, który popełnił błąd i udział w Grand Prix zakończył w ścianie.

W “międzyczasie” z wyścigu na skutek kolejnej awarii samochodu Alpine musiał wycofać się Esteban Ocon. Wszyscy kierowcy wykorzystali samochód bezpieczeństwa, aby zjechać po opony przeznaczone na suchą nawierzchnię. Większość postawiła na pośrednie, ale Daniel Ricciardo oraz Valtteri Bottas dostali opony miękkie.

Restart

Przed wznowieniem rywalizacji grafika pokazująca ilość okrążeń zamieniła się w licznik czasu. Było to spowodowane przedłużającą się rywalizacją, co uniemożliwiło przejechanie planowanego dystansu w mniej niż regulaminowe 2 godziny. Od tej pory był to wyścig na czas. Gdy wróciliśmy do ścigania Max Verstappen od razu zabrał się do roboty. Świetnie przejechał pierwszy sektor i już do siódemki atakował Lando Norrisa!

Photo: Formula 1/Twitter

Niestety, holender idąc w ślady Lewisa Hamiltona przestrzelił ten zakręt. Max przytomnie jednak wykorzystał pobocze i nie uderzył w ścianę, niemniej jego opony musiały zostać zmienione. To skutecznie pokrzyżowało dość realną szansę włączenia się do walki o podium. Zaledwie chwilę później doszło do kolejnego incydentu. George Russell wyprzedzając Micka Schumachera doprowadził do kontaktu, w efekcie czego obaj przebili swoje opony.

Walka o zwycięstwo

Największe emocje były jednak na czele stawki. Jadący przez cały wyścig na drugiej pozycji Charles Leclerc po wznowieniu rywalizacji miał dużo lepsze tempo niż dotychczasowy lider Sergio Perez. Kierowca Ferrari trzymał się więc w odległości mniejszej niż 1s za Meksykaninem! Rumieńców tej walce dodał także dość niecodzienny incydent. Sergio Perez znalazł się pod lupą sędziów za przewinienie jakiego dopuścił się w czasie jazdy za samochodem bezpieczeństwa.

Miał on jechać w odległości większej niż regulaminowe 10 odległości samochodu za SC, w momencie gdy światła wciąż były zapalone. Lider wyścigu może dyktować tempo dopiero po zgaśnięciu tych świateł. Sędziowie jednak w dość typowy dla siebie sposób postanowili, że zajmą się tym dochodzeniem dopiero po zakończeniu rywalizacji. W obliczu niepewności Checo zaczął cisnąć. Zaczął notować znacznie lepsze czasy niż Leclerc, a ostatecznie wyrobił sobie przewagę większą niż 5s.

Koniec wyścigu

Sergio Perez oficjalnie wygrał GP Singapuru. Sędziowie ponad dwie godziny po zakończeniu wyścigu podjęli decyzję ws. Pereza. Za pierwsza sytuację otrzymał reprymendę, natomiast za drugą został ukarany karą +5s. Dzięki temu, że zdołał wyrobić wystarczającą przewagę nad drugim Leclerciem (ok. 7.5s) przed zakończeniem wyścigu, Perez może cieszyć się ze swojego czwartego zwycięstwa w karierze.

Podium uzupełnili kierowcy Ferrari – Charles Leclerc oraz Carlos Sainz. Scuderia miała dwóch kierowców na podium po raz pierwszy od majowego GP Miami. Tuż za podium znaleźli się obaj kierowcy McLarena, którzy genialnie wykorzystali neutralizację i w perfekcyjnym momencie zmienili opony wykorzystując także problemy rywali. Równie imponujący był także występ Lance’a Strolla, który mimo startu spoza pierwszej 10 zdołał ukończyć na 6 miejscu. Sporym rozczarowaniem może być za to 7 pozycja Maxa Verstappena. Holender ma za sobą bardzo trudny weekend, co potwierdzają wyniki.

Za Maxem wyścig ukończył Sebastian Vettel. Zwycięzca poprzedniej rundy w Singapurze również popisał się niesamowicie dojrzałą jazdą broniąc się dzielnie przed atakami Verstappena z początku wyścigu, a także Hamiltona w końcówce. To właśnie Lewis minął linię mety za nim. Brytyjczyk również może być mocno rozgoryczony tym jak potoczyły się losy dzisiejszej rywalizacji. Po tym jak niewiele zabrakło mu do zdobycia pole position, oczekiwania były spore, ale jeden błąd wystarczył, aby pogrzebać marzenia o dobrym rezultacie. Pierwszą dziesiątkę zamknął Pierre Gasly.

Klasyfikacja generalna oraz konstruktorów

Po dzisiejszym wyścigu Max Verstappen mimo nieudanego występu wciąż ma ogromną przewagę nad resztą stawki. Tymczasem za jego plecami Ferrari znacznie odjechało Mercedesowi w klasyfikacji ogólnej. Największymi wygranymi dzisiejszej rywalizacji zaś jest bez wątpienia ekipa McLarena. W czasie, gdy ich główny rywal Alpine zaliczył koszmarny weekend z awariami w obu samochodach, oni wyciągnęli absolutne maksimum z dzisiejszej rundy, dzięki czemu wysunęli się na 4 miejsce! W dalszej części stawki świetny wynik kierowców Astona Martina oznacza, że zespół z Silverstone przesunął się aż na 7 lokatę!

Photo: Oracle Red Bull Racing/Twitter

Podobne wpisy