Recenzja książki – Günther Steiner, „Życie dla jazdy”
„Życie dla jazdy” to książka Günthera Steinera, która zaprowadza nas do tzw. „kuchni” Formuły 1 i nie tylko. Jak wygląda ona z perspektywy szefa zespołu Haas? Zapraszamy do naszej recenzji.
Gdy widzisz imię i nazwisko Günther Steiner to pierwsze co przychodzi ci na myśl to…? Tylko szczerze.
- a) najbardziej rozpoznawalny szef zespołu F1 zaraz po Toto Wolffie i Christianie Hornerze?
- b) ten od bandy zj**** z Haasa
- c) gwiazda Netflixa, która dużo przeklina?
- d) wszystkie odpowiedzi są poprawne
Zaciekawieni? Oto recenzja książki – Günther Steiner, „Życie dla jazdy”
Spis treści:
Fragment książki Günthera Steinera, „Życie dla jazdy”
Ech, gdybym tylko dostawał dolara od każdej osoby, która mówi mi coś w stylu:
Praca w Formule 1 musi być fantastyczna! Tyle podróżowania!”
Mógłbym nie tylko podkupić Adriana Neweya z Red Bulla – mógłbym wręcz wykupić go z jego rodziny i trzymać w klatce! Wiele osób zakłada, że Formuła 1 to wyłącznie blichtr, w związku z czym wszyscy latają pierwszą klasą albo w ogóle prywatnym
A czy wiedziałaś/łeś, że zanim trafił do Haasa i zanim Netflix zrobił z niego gwiazdę już kiedyś pracował w F1, a wcześniej w rajdach? Ja nie, a przynajmniej nie zgłębiam aż tak tematu.
Opis
„Życie dla jazdy, Günther Steiner” to kolejna pozycja o tematyce F1, jaka pojawiła się na polskim rynku wydawniczym za sprawą wydawnictwa SQN. Książka ta stanowi swoisty pamiętnik szefa Haasa. Wybranie takiej, a nie innej formy książki, moim zdaniem sprawia, że dodaje jej to dodatkowy smaczek. Nikt raczej nie lubi, gdy w książce czy to sportowej czy szczególnie biograficznej jesteśmy zasypywani suchymi faktami. Wybranie formy pamiętnika sprawia, że podczas czytania tej książki czujemy się jakbyśmy usiedli pewnego wieczoru przy napoju z procentami z Guntherem i słuchali jego opowieści o tym jak minął mu kolejny weekend wyścigowy, a z każdą stroną rozkręca się on coraz bardziej.
Wraz z Włochem wracamy do końcówki sezonu 2021, a także przemierzamy przez cały sezon 2022, gdzie ekipa Haasa musiała się zmierzyć m. in. ze zwolnieniem Nikity Mazepina w związku z atakiem Rosji na Ukrainę oraz szybkim szukaniem nowego kierowcy i sponsora zarazem. Tym kierowcą zostanie ogłoszony pieszczotliwie nazwany przez Günthera „małym wikingiem”, Kevin Magnussen, dla którego będzie to powrót po roku przerwy do amerykańskiego zespołu. Drugim kierowcą w sezonie 2022 wciąż pozostawał Mick Schumacher, na którym Steiner w książce nie pozostawiał suchej nitki. Wszystko to za sprawą wypadków i tego, że spisywał się gorzej od Magnussena. Günther nie szczędzi także Ralfa Schumachera. Momentami bardziej niż syna siedmiokrotnego mistrza świata.
Powrócimy także do niespodzianki, jaką sprawił Haas podczas kwalifikacji do sprintu do GP Brazylii, gdzie Magnussen zdobył pierwsze pole position dla teamu. Cofniemy się też w czasie jeszcze dalej by dowiedzieć się jak to się stało, że Gunther namówił Gene’a Haasa, skąd go zna i przede wszystkim jak namówił FIA do tego by dopuścili zespół do startów w F1. Dowiemy się, czym zajmował się konkretnie Gunther w rajdach i w jakim zespole przede wszystkim, bo myślę, że nie każdy wie, a także jak to się stało, że prawie spłonęli wraz z kolegą podczas tankowania rajdówki.
Steiner postanowił podzielić się również w książce historią o Nikim Laudzie i taksówkarzu z weekendu wyścigowego o GP Japonii z 2002 roku, która to wiele mówi o chakterze nieżyjącego już austriackiego kierowcy. Tak, warto wiedzieć, że Günther i trzykrotny mistrz świata z 1975, 1977 i 1984 całkiem dobrze się znali i mieli przyjemność ze sobą współpracować przy Jaguarze.
Steiner, Lauda oraz taksówkarz
A historia z taksówkarzem, który miał ich zawieść do hotelu była taka, że trafił im się kierowca, który delikatnie ujmując nie potrafił jeździć. W związku z tym Lauda chciał przejąć stery, a prowadzący taksówkę zapierał się wręcz rękami i nogami by tej kierownicy nie oddać. Dla osób obserwujących to z boku na pewno przerażająco – śmiesznie było obserwować tę szarpaninę:
W akcie sprzeciwu szofer chwycił obiema dłońmi kierownicę, a potem się pochylił i zaczął ją, k**** obejmować. Co tu się wyprawia? – zastanawiałem się.
Na Nikim nie zrobiło to jednak wrażenia.
No dalej – powiedział, klepiąc faceta w ramię. – Nie rżnij głupa. Puszczaj kierownicę i siadaj z tyłu z Güntherem. Dzisiaj już nie poprowadzisz.
Takich smaczków znajdziecie w tej książce więcej, ale nie chcę psuć zabawy z lektury zdradzając Wam wszystkie.
Ta książka to pełna ironii (typowej dla Gunthera, którą poznaliśmy dzięki serialowi Netflixa) i sporej ilości śmiechu, gdzie nieraz podczas czytania czujemy się jak podczas show standup’era, opowieść o tym jak to jest być szefem mniejszego teamu i jak to się zmagać z sędziami FIA, którzy się na was uwzięli, a na Alonso nie.
Podsumowanie
Krótko mówiąc, polecam i uważam, że jest to jedna z lepszych pozycji o F1. Na pewno nie zanudza nas statystykami i suchymi faktami. A to jest zawsze moja pierwsza obawa sięgając, czy to po biografie motorsportowe, czy to książki z nim w tle. Więcej takich!
Dla wciąż jeszcze niezdecydowanych do sięgnięcia po książkę, na koniec podrzucam podsumowanie z ostatnich stron książki wraz z wyliczanką autorstwa Günthera:
Dobra, pozwólcie, że pokuszę się o małe podsumowanie. Musieliśmy pozbyć się kierowcy i sponsora tytularnego, jeszcze zanim sezon na dobre się rozpoczął (…), a następnie zatrudnić miniaturkę wikinga, który był nam już dobrze znany; zdobyliśmy punkty w pierwszym wyścigu sezonu, potem zdobyliśmy je w drugim wyścigu; kilkukrotnie poprztykaliśmy się z niemieckimi mediami(…) w Monako poznaliśmy Conora McGregora, który okazał się fanem Haasa; wywalczyliśmy podwójne punkty w dwóch wyścigach z rzędu (…); zebraliśmy wystarczająco dużo czarno-pomarańczowych flag, żeby przykryć nimi terytorium Stanów Zjednoczonych; wkurzyliśmy się na FIA i to tak bardzo, bardzo; wypiłem sporo wina z Fredem z Alfy; nabijałem się z Freda z Alfy; paliłem cygara z przyjacielem…
Miejsce, gdzie możecie kupić książkę u Wydawcy SQN TUTAJ.
Fot. Archiwum prywatne autorki