Red Bull Speed Ways 2024
Bolid Formuły 1 kontra motocykl na torze żużlowym? Tak, jest to możliwe! Red Bull Speed Ways nam tego dostarczył. Tego dnia było jednak o wiele więcej niezapomnianych wydarzeń, które dostarczył nam Stadion Olimpijski we Wrocławiu.
Bolid Red Bulla, motocykl żużlowy, samolot, samochód do driftu czy rajdówka. Podczas Red Bull Speed Ways mogliśmy zobaczyć motorsport w pełnej krasie. Jak przebiegła impreza? Po widowni można było zobaczyć, że nudy nie było, a takiego wydarzenia w Polsce dawno nie mieliśmy. Stadion Olimpijski został rozgrzany do czerwoności!
Red Bull Speed Ways:
Czy to ptak? Nie, to Łukasz Czepiela
Jak zaczynać imprezę to z przytupem. Red Bull Speed Ways tak się właśnie zaczęło, bo na środku murawy Stadionu Olimpijskiego mogliśmy zobaczyć Łukasza Czepielę w samolocie. Tego nikt się nie spodziewał, gdy wszyscy czekali na rozpoczęcie się imprezy, mogliśmy zobaczyć jak samolot latał nad Stadionem, aż tu nagle znalazł się w samym epicentrum.
W idealnych warunkach, bez tych wysokich drzew dookoła, byłbym w stanie zatrzymać się na dystansie 20 metrów, ale tutaj, jeśli chodzi o krótszą drogę hamowania musiałem uznać wyższość Maćka. Drzewa zakłócały termikę i nie byłem w stanie zatrzymać się szybciej.
Czepiela w pojedynku na hamowanie, musiał uznać wyższość Maćka Janowskiego. Żużlowiec zatrzymał motocykl od pełnej prędkości (ok. 120 km/godz.) na dystansie 41,61 m (a pamiętajmy, że te maszyny nie posiadają hamulców), samolot potrzebował do tego – 93,23 m.
To jednak nie wszystko! Czy widzieliście kiedyś samolot, który porusza się po torze żużlowym? Nie? To podczas tego wydarzenia mogliście to zobaczyć po raz pierwszy.
Cieszę się, że mogłem być uczestnikiem tego niesamowitego wydarzenia. – dodał Łukasz Czepiela.
Wyścig żużlowy
W tym dniu, mogliśmy poczuć również, jak wygląda prawdziwy wyścig żużlowy. Na starcie ustawili się Mateusz Czerniak i Bartłomiej Kowalski (najlepsi zawodnicy zeszłorocznej edycji programu Red Bull Juniorskie Asy) oraz Jakub Krawczyk i Marcel Kowolik (młodzi zawodnicy WTS Sparty Wrocław).
Zawodnicy mieli do pokonania dystans czterech okrążeń. Oprócz tego, dodatkowo brali udział na najlepszy czas reakcji (puszczenie sprzęgła na starcie). W tym aspekcie najlepszy okazał się Krawczyk – telemetria wykazała, że młodzieżowiec popisał się reakcją na poziomie 0,179 sekundy. W całym biegu triumfował jednak Kowalski, który stoczył w końcówce pasjonującą walkę z Cierniakiem.
Adam Małysz ponownie za kółkiem
Na obiekcie mogliśmy również zobaczyć Adama Małysza, który wrócił za kółko. Tym razem były skoczek prowadził Volkswagena Polo GTI R5 w wersji WRC2 (o mocy 330 KM – pozbawiony wymaganej do udziału w oficjalnych rajdach FIA zwężki ograniczającej).
Dla Małysza była to pierwsza możliwość prowadzić taki samochód, ponieważ w jego motorsportowej karierze jeździł tylko rajdzie Dakar.
Małysz zmierzył się z Janowskim w dwóch konkurencjach. Najpierw rywalizowali na przyśpieszenie, czyli kto rozwinie większą prędkość na dystansie 70 metrów ze startu zatrzymanego. W tym starciu było naprawdę blisko, bo Małysz osiągnął czas 4,9 sekundy i 91 km/godz., a Janowski – 4,5 sekundy i 100 km/godz.
Po tych konkurencjach, mogliśmy obejrzeć typowy wyścig na dochodzenie. Motocykl żużlowy kontra rajdówka. Od samego początku walka była łeb w łeb. Widać, że samochód WRC nie miał żadnych problemów z nawierzchnią, a nawet czuł się jak „ryba w wodzie”. W późniejszym czasie Janowski zaczął mieć delikatną przewagę nad Małyszem – tutaj ukazało się doświadczenie, którego Adam Małysz w takim samochodzie nie miał, co sprawiło delikatną różnicę na korzyść Macieja Janowskiego.
Drifting na torze żużlowym
Po zakończonym spektaklu z samochodem WRC2 przyszedł czas na samochód driftingowy, za którego kierownicą siedział nie kto inny jak Kuba Przygoński. Myślisz, samochód driftingowy, to w głowie masz pojazd, który jedzie bokiem po asfalcie. Tym razem było inaczej. Toyotę GR86 Przygońskiego mogliśmy oglądać pierwszy raz na torze żużlowym. Na takie warunki trzeba było zmienić nastawy zawieszenia, ciśnienie w oponach, czy również same opony na inne nawierzchnię.
Kuba Przygoński zmierzył się wraz z Maćkiem Janowskim w pojedynku na precyzję. Na torze zostały umieszczone specjalne „zony” po wewnętrznej i zewnętrznej stronie. Jeżeli chodzi o dokładność, to tutaj wygrał Przygoński. Mimo, że w jednym jak i drugim sporcie liczy się precyzja, to tutaj jednak motocykl z samochodem nie miał szans, a dodatkowo kibice głośno skandujący również byli zdania, że to Kuba Przygoński wykazał się lepszą precyzją.
David Coulthard w bolidzie RB7
Ostatnią i zarazem największą atrakcją tego dnia był bolid Red Bulla, za którego kierownicą siedział David Coulthard. Bolid na torze żużlowym? Czy ktoś kiedyś coś takiego zrobił? Nie, ale to jest Red Bull i zrobili, to po raz pierwszy. DC miał zmierzyć się w wyścigu z Maćkiem Janowskim. Niestety, ale jak bolid dał radę przejechać po takim torze, tak szans w walce nie miał żadnych i były kierowca Red Bulla w Formule 1 musiał uznać wyższość kierowcy żużlowego.
Czy kiedyś widzieliście motocykl żużlowy jadący w prawo? Nie? To po tym wydarzeniu właśnie się to zmieniło. Janowskiego mogliśmy oglądać jadącego w drugą stronę, niż jest to w zwyczaju podczas zawodów żużlowych.
Podsumowanie
Wrocław, Stadion Olimpijski jak i sama impreza dowiozły! Tłum ludzi, którzy pokazali, że w Polsce takie wydarzenia powinny być częściej organizowane, bo jest to naprawdę coś fantastycznego i warto przyjść obejrzeć.
Fot. Tyrkuss/Michał Tyrkalski