|

Redakcja ocenia – najlepsi i najgorsi w GP Austrii

Szalony weekend na Red Bull Ringu już za nami. Pełno kar za limity toru, dobra jak i słabsza jazda kierowców. Kto tym razem zasłużył na pozytywne, a kto na negatywne oceny?

GP Austrii przez kary za limity toru zostanie zapamiętane na długo, ale o tym więcej przeczytacie TUTAJ. Jak to po każdym weekendzie natomiast, przychodzi czas na wystawienie ocen. Kto tym razem zasłużył na pochwały, a kto nie?

M. T.

Najlepszy zespół

Red Bull – tym razem trzeba pochwalić Czerwone Byki za cały weekend. Zdobyli bardzo dużą ilość punktów, a i Max zgarnął kolejne trofea do ich siedziby. Domowy wyścig okazał się być dla zespołu rewelacyjny i coraz bardziej przybliżają się do zdobycia pierwszego miejsca w klasyfikacji konstruktorów.

Najgorszy zespół

Haas – po sobocie Haas mógł być z jednego kierowcy zadowolony, ponieważ Hulkenberg pojechał znakomite kwalifikacje do sprintu jak i sam sprint. Jednak niedzielny wyścig to już inna para kaloszy i tutaj zespół wyszedł bardzo, ale to bardzo słabo. Problemy z przegrzewającymi się oponami, Nico nie ukończył wyścigu, a Kevin dojechał na końcu stawki. Haas na obecny moment jest najgorszym zespołem w stawce i muszą jak najszybciej rozwiązać problem z przegrzewającymi się oponami, bo inaczej amerykański zespół czekają ciężkie miesiące.

Najlepsi kierowcy

Max Verstappen – znakomity weekend Holendra, ale to nie pierwszy raz w tym sezonie. Kierowca Red Bulla zdobył wszystko co było możliwe i zdobył ponownie bardzo sporą sumę punktów uciekając w klasyfikacji kierowców. Na przestrzeni całego weekendu pokazał znakomite tempo, a w niedzielnym wyścigu był nieosiągalny przez kierowców Ferrari i jak to już bywało – jechał własny wyścig. Max szybkim tempem zmierza ku kolejnemu tytułowi.

Sergio Perez – Sergio ten weekend miał mieszany, ale ostatecznie wykonał swoją pracę bardzo dobrze. Kwalifikacje do wyścigu nie poszły mu najlepiej, ale już w sobotę podczas sprintu i niedzielnego wyścigu pokazał się znakomicie. Zrobił to co do niego należało z takim bolidem jaki posiada. W wyścigu zajął trzecie miejsce, walcząc przy tym bardzo ładnie z Carlosem Sainzem, startując z poza top10. Checo po tym weekendzie pokazał, że zażegnał już prawdopodobnie swój kryzys.

Lando Norris – ciężko się nie cieszyć z Lando w ten weekend, ponieważ był to fantastyczny czas dla młodego Brytyjczyka. Mclaren w jego samochodzie wprowadził poprawki, które pozwoliły mu walczyć o top5. Fantastyczne tempo w trakcie wyścigu, a do tego mechanicy również popisali się z bardzo dobrą zmianą opon, które pozwoliły ostatecznie zająć 4 miejsce. Idealnym podsumowaniem jest zdobycie kierowcy dnia za swoją bezbłędną jazdę. Długo musieliśmy czekać, aby Lando znowu musiał walczyć o tak wysokie pozycje, ale w końcu się tego doczekaliśmy i oby ten obrazek trwał już do końca sezonu.

GP Austrii
Fot. F1

Najgorsi kierowcy

Esteban Ocon – wydawać się mogło, że mocne Alpine to i mocny Esteban. Francuzowi w poprzednich wyścigach szło bardzo dobrze, ale ten weekend do najlepszych nie należał. Bardzo słabe tempo na przestrzeni całego weekendu i ponownie wiele problemów z wyprzedzeniem Alexa Albona. Forma kierowcy Alpine lekko opadła w Austrii.

Valtteri Bottas – nie był to najlepszy weekend w wykonaniu Fina. Dziwna strategia w sprincie i start na softach – ostatecznie zakończony na ostatniej pozycji. W wyścigu również nie bardzo widoczny, słabe tempo i przegrana ponownie ze swoim zespołowym partnerem.

Kevin Magnussen – dla Duńczyka to kolejny słaby weekend. Porównując go do Hulkenberga i to, ile potrafi wyciągnąć z tego bolidu jest niesamowite. Kevin ponownie nie miał tempa i jechał w ogonie stawki. Wiemy o problemach Haasa, ale patrząc na Nico to on coś potrafi zrobić w tym bolidzie, a Magnussen nic a nic. Przegrywa z zespołowym partnerem i to srogo.

A. T.

Najlepszy zespół

Ferrari – to był pierwszy od dawna naprawdę udany weekend dla zespołu z Maranello. Sprzyjająca im konfiguracja toru pozwoliła na walkę o Pole Position z Red Bullem, którą Charles Leclerc przegrał o zaledwie 48 tysięcznych sekundy. Monakijczyk przez karę za blokowanie popsuł sobie sprint, za to drugi z kierowców stanął na wysokości zadania jakim było podium po dojechaniu za Red Bullami.

W wyścigu, kierowcy i zespół też wykonali znakomitą robotę. Tak samo jak większość rywali zdecydowali się na pit-stop w trakcie VSC, co sprawiło że przez jakiś cza Leclerc był liderem wyścigu. Nie ma co ich winić, ani krytykować za przegraną walkę o pozycje z kierowcami RBR. W Austrii byli drugą siłą, podczas gdy Mercedes i Aston Martin nie były w stanie nawet się do nich zbliżyć.

Najgorszy zespół

Alpha Tauri – juniorski zespół Red Bulla jest na ostatnim miejscu w klasyfikacji zespołów i mimo braku jednogłośnego statutu “outsidera”,pokazuje, że to ich właściwa pozycja. Oba bolidy odpadły w Q1, choć Tsunoda z powodu przekroczenia limitów toru, za to de Vries był na samym końcu nie będąc w stanie wykręcić lepszego czasu. W sprincie nawet się o nich nie mówiło. W wyścigu kierowcy dzięki swoim błędom, przynajmniej zafundowali biało-czarnym bolidom trochę czasu antenowego. AlphaTauri zostało w tyle, chociażby na tle Williamsa, który jest coraz lepszy i kierowcy są w stanie być w okolicy pierwszej dziesiątki.

Najlepsi kierowcy

Max Verstappen – dominujący bolid, dominującym bolidem, ale po raz kolejny “chapeau-bas” przed Holendrem. Pole Position do wyścigu, przy 15. miejscu partnera z zespołu w piątek. Pole Position do sprintu zamienione na zwycięstwo w sobotę. No i kolejne łatwe zwycięstwo na domowym torze swojego teamu. Max Verstappen wyprzedził w ilości zwycięstw Ayrtona Sennę i jest już na 5. miejscu na liście wszechczasów.

Carlos Sainz – mimo, że Charles Leclerc startował z P2 i zdobył podium, to postanowiłem wyróżnić drugiego z kierowców Ferrari. Głównie zdecydował o tym sprint, co wpłynęło na notowania Monakijczyka przez jego karę i odległą pozycję. Sainz zdobył w nim podium, a w wyścigu pięknie bronił się przed Perezem i P4 na mecie jest bardzo dobrym wynikiem. Niestety po karach spadł on na P6.

Lando Norris – młody Brytyjczyk zawsze na tym torze prezentuje swoją niesamowitą moc – 4. miejsce w kwalifikacjach, pokonując nawet Hamiltona. P3 w kwalifikacjach do sprintu i naprawdę szkoda sytuacji z pierwszego okrążenia, kiedy musiał przyhamować z powodu walki Red Bulla, przez co wyprzedziło go kilku kierowców. W wyścigu pojechał pięknie, 5. miejsce to maksimum co mógł osiągnąć, ale łącząc resztę czynników jak pokonanie bolidów Mercedesa, fatalna forma McLarena w tym roku i katastrofalny występ partnera zespołowego, który zazwyczaj trzymał się blisko niego, to mówi samo za siebie. No i w sumie to zajął 4. miejsce po karze dla Sainza. Świetny wynik!

Najgorsi kierowcy

Esteban Ocon – Francuz totalnie zawiódł mnie swoją jazdą w Austrii. Odpadł w Q2, a w sprincie powtórzyła się sytuacja z Kanady, gdzie jadąc za Albonem, nie był w stanie go wyprzedzić. To samo po raz trzeci z rzędu zdarzyło mu się w wyścigu, kiedy inni rywale bez problemu radzili sobie z Williamsem, to on wlókł się za nim, a później został jeszcze wyprzedzony przez szybszego Strolla. Jak na kierowcę teamu Alpine, ten występ był strasznie przeciętny.

Nyck de Vries – mimo, że Holender może pochwalić się ukończeniem wyścigu na wyższej pozycji od partnera z zespołu, to z dwójki AlphaTauri wybrałem jego. Ostatnie miejsce w kwalifikacjach, a w wyścigu popełnił spore wykroczenie, dostając karę za wypchnięcie Kevina Magnussena z toru. Ciekawy przypadek, że drugi wyścig z rzędu, zalicza incydent właśnie z nim.

Oscar Piastri skoro u Norrisa mówimy o niesamowitym występie, tak u drugiego z kierowców McLarena możemy mówić o katastrofalnym. Nie awansował do Q3 w piątek za track-limits, a kwalifikacjach do sprintu przez to samo odpadł już w SQ1, co z automatu postawiło go w ciężkiej sytuacji. W wyścigu bardzo długo jechał na ostatniej pozycji, dopiero pod koniec wyprzedził Magnussena. Ostatecznie został sklasyfikowany na 16. miejscu, awansując po karach dla kierowców AlphaTauri.

Fot. Scuderia AlphaTauri (@AlphaTauriF1)/Twitter

A. L.

Najlepszy zespół

Red Bull – ciężko napisać o innym zespole w tej rubryce – Byki miały świetne tempo. Max jechał swój wyścig. Perez dowiózł podium, mimo startu z piętnastego pola. Cały czas dominacja trwa.

Najgorszy zespół

Mercedes – wyniki kwalifikacji, sprintu oraz samego wyścigu dużo poniżej oczekiwań. Zespół ten nie miał tempa podczas całego weekendu w Austrii, co przyznał Toto Wolff. Czekamy na Silverstone i przekonamy się, czy poprawki coś pomogły niemieckiemu zespołowi.

Najlepsi kierowcy

Carlos Sainz – dawno nie widzieliśmy takiego wyścigu w wykonaniu Hiszpana. Od początku było dobre tempo, później po zmianie opon dosłownie fruwał między innymi kierowcami na torze. W bezpośrednim starciu z Perezem pokazał, że potrafi walczyć o pozycję. Takiego Carlosa chcę widzieć co weekend. Zespół oraz FIA (przekraczanie limitów toru) z karami popsuli naprawdę jeden z najlepszych weekendów Sainza.

Lando Norris – kolejna udana niedziela Brytyjczyka. Kolejny raz dużo wyżej niż zespołowy kolega, przyjemnie jest patrzeć, jak Lando prowadzi bolid. W ten weekend mógł również więcej pokazać za sprawą Sprintu, lecz skupiając się na wyścigu i biorąc pod uwagę, że w finalnym rozrachunku dojechał w pierwszej piątce, to Norris na pewno zapisze ten wyścig do bardziej udanych. Także kierowca dnia!

Nico Hulkenberg – trochę kontrowersyjnie, ale Hulk kolejny raz w kwalifikacjach pokonał kolegę z zespołu, dowiózł 6-tą lokatę w sobotnim sprincie, a w niedziele… bolid nie wytrzymał. Uważam, że wzięcie Nico do Haas’a zamiast Micka to była dobra decyzja, a potwierdzają to takie weekendy jak ten w Austrii. Gdyby nie DNF to była realna szansa na punkty.

Fot. Scuderia Ferrari (@ScuderiaFerrari)/Twitter

Najgorsi kierowcy

Lewis Hamilton – po siedmiokrotnym mistrzu świata spodziewałbym się więcej niż marudzenie, że ten bolid to taczka i nie jedzie. Przywykliśmy w pewnym sensie do żali Brytyjczyka, ale Russel jedzie tym samym bolidem i walczy, a Hamilton narzeka. Trochę to już męczy, nawet Toto odpowiedział mu przez radio „Lewis wiemy, że bolid jest zły. Proszę prowadź go.”

Yuki Tsunoda – rozbijanie, kary i końcówka stawki. Słaby wyścig w wykonaniu Japończyka. Więcej nawet nie da się napisać.

Nyck de Vries – wciąż debiutant nie może zabłysnąć. A wręcz trzeba napisać – stabilnie, czyli słabo. Czekam, aż mistrz Formuły E w końcu coś pokaże w prawdziwych wyścigach.

B. C.

Najlepszy zespół

Ferrari – warto docenić ten zespół, bo był drugą siłą w Austrii. Mercedes i Aston Martin nie byli w stanie zbliżyć się do Ferrari. Włoski team zdobył dużo punktów na przestrzeni całego weekendu, bo 32. Oczywiście mogło być lepiej, gdyby nie słaby Sprint Leclerca i kara dla Sainza po wyścigu, ale ostatnie dwie rundy były udane dla tego zespołu. Dzięki temu Ferrari traci do trzeciego Astona Martina 21 punktów. Może być jeszcze walka zarówno z Astonem, jak i z Mercedesem.

Najgorszy zespół

Mercedes – oczywiście można tutaj umieścić np. AlphaTauri, ale to Mercedes najbardziej zawiódł. Oczekiwania były duże, zwłaszcza po ostatnim podium Hamiltona w Kanadzie. W Austrii fani Mercedesa przeszli jednak swego rodzaju szok, bo ich zespół zamiast znów walczyć o podium, nie potrafił nawet do tego podium się zbliżyć. Koszmarny Sprint, gdzie zdobyli tylko punkcik za sprawą Russella. W wyścigu zdobyli tylko 10. oczek… Z weekendu ze Sprintem wyjechali tylko z 14. punktami. Bardzo źle, zwłaszcza, że bardzo blisko za nimi w klasyfikacji wciąż jest Aston Martin, a do tej stawki zbliża się powoli Ferrari.

Najlepsi kierowcy

Max Verstappen – wytrzymał ciśnienie podczas piątkowych kwalifikacji, gdzie Charles Leclerc był bardzo blisko niego, bo tylko 0.048s. Holedner wygrał również tzw. Sprint Shootout i to z przewagą 0.5s nad drugim Perezem! W Sprincie dojechał do mety pierwszy, a drugi Perez minął linię mety aż 21s po Verstappenie. W wyścigu aktualny mistrz świata nie miał jakichkolwiek problemów w szybkim wyprzedzeniu dwójki kierowców Ferrari po swoim pit stopie. Wyrobił tak dużą przewagę nad Leclerciem, że w końcówce zjechał po miękkie opony w celu wykręcenia najszybszego okrążenia wyścigu. Zdołał jeszcze na spokojnie dogrzać opony przed ostatnim okrążeniem i ze spokojem doliczył sobie dodatkowy punkt.

Carlos Sainz – 3. miejsce w Sprincie, gdzie świetnie się przebijał. Dla porównania Leclerc w sobotnim wyścigu zajął odległe 12. miejsce. W niedzielę start z 3. miejsca i ciągła walka o podium. Postawił Perezowi ogromne wyzwanie, z którym Meksykanin próbował sobie poradzić przez kilka okrążeń. Ich walka była świetna do oglądania, a Sainz dzielnie bronił się przed o wiele szybszym bolidem. Pomimo kary po wyścigu, w wyniku której spadł na 6. miejsce, to uważam, że jego występ w ten weekend stał na bardzo wysokim poziomie.

Lando Norris – w Sprincie nie zdołał wejść do punktowanej ósemki, do której zabrakło mu 2s. Był to duży zawód patrząc na to skąd startował Brytyjczyk – z 3. miejsca. Natomiast wyścig był zupełnie odmienną historią. Start z 4. miejsca, w piątkowych kwalifikacjach pokonał m.in. Hamiltona, Strolla czy Alonso. Cały wyścig jechał bardzo dobrym tempem, często nawet zaskakiwał jak szybki jest bolid McLarena w rękach Brytyjczyka. Do mety dojechał jako 5. kierowca, ale awansował jeszcze na 4. miejsce po karze dla Sainza. Za swój świetny występ Lando Norris został wybrany przez kibiców na kierowcę dnia. Brawo Lando!

Fot. Oracle Red Bull Racing (@redbullracing)/Twitter

Najgorsi kierowcy

Oscar Piastri – Piastri na tle swojego partnera przez cały weekend wypadł słabo. Z Norrisem przegrał w piątkowych kwalifikacjach, kiedy to zajął 13. miejsce, a Norris miejsce nr. 4. W kwalifikacjach do Sprintu również został zdeklasowany, bo jak wygląda jego 17. miejsce przy 3. pozycji Norrisa? W Sprincie obaj nie zdobyli choćby punktu. W niedzielę Norris zdobył dla zespołu 4. miejsce, natomiast Oscar Piastri 16. miejsce. Wyścig zepsuł mu kontakt z jednym kierowcą, ale i tak jego cały weekend na tle Norrisa był bardzo słaby.

Kevin Magnussen – znów na tle swojego partnera wypadł blado. To Hulkenberg potraf osiągnąć maksimum z bolidu Haasa, natomiast Kevin Magnussen męczy się ze swoimi problemami. Raczej nie spodziewaliśmy się, że Hulkenberg będzie miał często aż taką przewagę nad Magnussenem. Przewagę, którą możemy zobaczyć w klasyfikacji kierowców.

Valtteri Bottas – mam wrażenie, że w tym sezonie energia Bottasa i jego zapał do walki stoi na niskim poziomie. Myślę, że od Fina trzeba więcej wymagać. W Austrii zaliczył dobre piątkowe kwalifikacje, koszmarne sobotnie kwalifikacje, koszmarny Sprint i słaby wyścig. Wiadomo, że Alfa Romeo ma swoje problemy, ale według mnie na jego tle o wiele częściej lepiej wypada Zhou Guanyu.

P. Sz.

Najlepszy zespół

Ferrari – piekło zamarza, znowu chwalę Ferrari, ale w obecnej sytuacji nie pozostaje mi nic innego. Stajnia z Maranello wykonuje ogromny progres w ostatnich weekendach i widać, że poprawki, które zamontowali w swoich pojazdach dają efekt. P2 i P3 w piątkowych kwalifikacjach, podium Sainza w sobotnim sprincie i podium Leclerka w niedzielnym wyścigu mogą napawać fanów Scuderii optymizmem. Nie obyło się, co prawda, bez błędów strategicznych, ale one i tak nie przeszkodziły w uzyskaniu dobrego wyniku. Brawo!

Najgorszy zespół

AlphaTauri – szorowanie podłogą po dnie oceanu. Jedynie tak mogę określić dyspozycję zespołu z Faenzy w ten weekend. Przebłysk był jedynie w Sprint Shootoucie, gdzie de Vries i Tsunoda dostali się do drugiej części tejże czasówki. Tak to jedne z najgorszych wyników i brak znaków wskazujących na jakąkolwiek poprawę…

Najlepsi kierowcy

Charles Leclerc – Charles w końcu odżywa i to widać. Jeden z najlepszych weekendów Monakijczyka w tym sezonie. Najpierw fantastyczne piątkowe kwalifikacje, w których był tylko pięć setnych sekundy za Verstappenem, który zdobył pole position. W sobotę była lekka zadyszka spowodowana także błędami Ferrari w sprincie, ale niedziela to był powrót do najwyższej dyspozycji i drugie miejsce w wyścigu, gdzie na pierwszych dwóch stintach była nawet jakaś walka o zwycięstwo. Niemniej jednak był to dobry weekend dla Leclerka.

Lando Norris – królewski Norris. Najlepszy Brytyjczyk w padoku Red Bull Ringu. Widać, że poprawki w McLarenie idą w dobrym kierunku, a Lando wykorzystuje to w 110%. Fantastyczne czwarte miejsce w kwalifikacjach, do którego dołożył P3 w sobotnim Sprint Shootout. Ten bolid w połączeniu z nim jest demoniczny na jednym kółku. Sobotni sprint był leciutką zadyszką, bo było tam “tylko” P9, ale w niedzielę przyszło odkucie i dowiezienie P4, które dało Anglikowi 12 punktów i dzięki temu podwoił swój dorobek punktowy za ten sezon.

Alexander Albon – cichy wyrobnik, to określenie pasuje mi jak ulał do Taja. Pojechał on bardzo solidny weekend w względnej ciszy. W piątek był w stanie pojawić się w Q3 na dziesiątym miejscu. W Sprint Shootoucie był jedenasty, a w samym sprincie trzynasty. Wyścig ukończył na nieszczęśliwym jedenastym miejscu ze stratą dwunastu sekund do dziesiątego Gasly’ego. Weekend na granicy punktów oraz Q3 pokazuje, że Williams jest na dobrej drodze, a Taj może nas jeszcze zaskoczyć w tym sezonie, czy to na Spa, czy to na Monzy, i wprowadzić Williamsa na siódme miejsce w klasyfikacji konstruktorów.

Najgorsi kierowcy

Yuki Tsunoda – wow, szok, Tsunoda gorszy od fatalnego de Vriesa. Przez cały weekend panowie byli blisko siebie, ale w wyścigu to Japończyk okazał się gorszy i zakończył go na ostatniej pozycji, a Holender był dwie pozycje przed nim.

Kevin Magnussen – kolejny weekend z rzędu Duńczyk pokazuje się o wiele gorzej od Nico Hulkenberga. W kwalifikacjach odpadł już w Q1, gdzie Niemiec pojawił się w ostatnim segmencie czasówki. Sobota była przeciętna. Co prawda, było SQ3, ale w sprincie był tylko czternasty. W wyścigu niczym się nie zapisał oprócz mocnego startu, który i tak przepadł po pit-stopie na pierwszym okrążeniu

Oscar Piastri – trochę na siłę, ale ktoś musi być. Młody Straya wyraźnie odstawał tempem w ten weekend od swojego starszego kolegi z zespołu. W piątek Norris był czwarty, a Oscar trzynasty. W sobotę Lando uplasował się na trzecim miejscu, a Piastri był dopiero siedemnasty! W niedzielę Oscar miał trochę problemów z bolidem, co go rozgrzesza, tak jak fakt, że nie miał w swoim aucie poprawek, które miał Norris, co nie zmienia faktu, że był to słabszy weekend Piastriego.

Fot. Scuderia Ferrari (@ScuderiaFerrari)/Twitter

Podobne wpisy